Gdyby przyjąć propozycję szwajcarskiego producenta, na 100 tramwajów system nie identyfikowałby 15 (byłyby dla niego niewidzialne). Tramwajarze nie zgodzili się na takie rozwiązanie.– Albo 100 proc., albo wcale. System ma być dla pasażerów ułatwieniem, a nie powodem do kpin – mówi rzecznik Tramwajów Warszawskich Wojciech Szydłowski.
Sytuacja nabrzmiała do tego stopnia, że do Warszawy przyleciał ze Szwajcarii kierownik projektu Walter Oberholzer. – Na instalację systemu w Warszawie mieliśmy dziewięć miesięcy, a to rekordowo krótki okres – powiedział wczoraj „Rz” Oberholzer. – Na przygotowanie analogicznego systemu Zurych dał nam ponad rok.
Na wyśrubowany termin narzeka też prezes Ascom Poland Krzysztof Durczak.– Z tego powodu jeden ze szwajcarskich partnerów nie dostarczył nam na czas modułów, które instalujemy w kabinach motorniczych. Mieliśmy też problemy z software’em – mówi Durczak.
Tramwajarzy reprezentuje w ustaleniach z producentem firma DHV, która pełni wymaganą przez procedury unijne funkcję inżyniera kontraktu. Jej przedstawiciele są nieugięci: system musi działać w formie optymalnej od razu, a nie w odcinkach.
Tramwaje Warszawskie naliczają od 15 listopada po 8,4 tys. zł kary za każdy dzień opóźnienia. Do wczorajszego wieczora kwota urosła do 286,5 tys. zł. Wartość kontraktu to 8,2 mln zł.