Warszawa dysponuje Filharmonią Narodową, ale jej gmach prezentuje się skromnie na tle stanu posiadania europejskich metropolii. Na widzów czeka zaledwie tysiąc foteli.
W przypadku wielu cotygodniowych koncertów orkiestry Filharmonii Narodowej to wystarcza. Ale jeśli mają miejsce duże wydarzenia, np. ubiegłoroczne recitale Lang Langa, Ivo Pogorelicia czy Piotra Anderszewskiego, a zwłaszcza występy słynnych orkiestr, sala jest zdecydowanie za mała. Sprowadzenie gwiazd byłoby zaś bardziej opłacalne, gdyby można sprzedać kilkakrotnie więcej biletów.
Na dodatek filharmonia ma własny bogaty program i niechętnie użycza wnętrz. Wyjątek czyni dla Wielkanocnego Festiwalu Beethovenowskiego i Warszawskiej Jesieni, inne imprezy muszą się dostosować do jej kalendarza. Organizatorzy Festiwalu Pianistycznego wykorzystali więc fakt, że w listopadzie orkiestra Filharmonii Narodowej przebywała na tournée.
Koncerty odbywają się także w Operze Narodowej, zwłaszcza że jej dyrekcja ma spore ambicje, czego dowodem wizyty Wiedeńskich Filharmoników i Orchestra del Maggio Musicale Fiorentino. To powinny być jednak dodatki do operowych przedstawień. Zresztą akustyka sali nie sprzyja muzyce instrumentalnej.
Zabytkowe wnętrza Zamku Królewskiego są odpowiednie dla muzyki dawnej, z czego korzystają zespoły Warszawskiej Opery Kameralnej i festiwal organizowany przez Jacka Urbaniaka. W 2007 roku doszedł własny zamkowy cykl prezentujący kompozytorów renesansu i baroku tworzących na europejskich dworach.