- Bezpieczeństwo polskich żołnierzy w Afganistanie nie zmniejszy się po wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w Kabulu - potwierdza marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. - Gdyby od słów polityków zależały losy wojny, to już byśmy mieli ten konflikt załatwiony - mówi.
Jego zdaniem to, co mówił Sikorski, było "powiedzeniem prawdy" i oceną odpowiedzialności poszczególnych polityków afgańskich za to, co się w tym kraju dzieje. - To że jakiś watażka coś tam krzyknie głośniej i wykorzysta obecność ministra jakiegoś kraju, żeby nadrobić własną słabość ostrością gróźb - wydaje mi się, że nie powinno nas wszystkich dziwić - dodał Komorowski.
Zaznaczył jednak, że nie zna kontekstu wypowiedzi ministra Sikorskiego.
- Jeśli to prawda, to byłoby niepotrzebne - tak z kolei skomentował wypowiedzi ministra Sikorskiego wicepremier Grzegorz Schetyna. Był wyraźnie zaskoczony słowami swojego kolegi z rządu.
Chodzi o wypowiedź, w której Sikorski wyraził nadzieję, że mordercy jego przyjaciela Andrzeja Skrzypkowiaka, znanego operatora kamery, który został zamordowany w Afganistanie w 1987 roku, poniosą zasłużoną karę. Jak podkreślił "trzeba ich dopaść", precyzując, że ma na myśli osoby odpowiedzialne za śmierć przyjaciela, związane z jednym z polityków afgańskich - Gulbuddinem Hekmatiarem, którego obwinia o śmierć Skrzypkowiaka.