Niepowodzeniem zakończył się w tym tygodniu start irańskiej rakiety Safir, która miała wynieść sztucznego satelitę na orbitę okołoziemską. Ale analitycy twierdzą, że Irańczycy mają szanse na odniesienie sukcesu w bliskiej przyszłości.
– Rakieta przestała działać wkrótce po starcie. To poważne niepowodzenie – mówił Agencji Reutersa anonimowy przedstawiciel wywiadu USA. Dodał, że „irański program kosmiczny jest w najlepszym przypadku na wczesnym etapie rozwoju – mają długą drogę do przejścia”.
Ale analityk grupy badawczej GlobalSecurity.org Charles Vick uważa, że Irańczycy mogą mówić o pewnym powodzeniu. Udało im się doprowadzić do uruchomienia silników pierwszego i drugiego członu rakiety. Zebrali też informacje, które pozwolą udoskonalić systemy startowe. W efekcie będą w stanie wyprodukować rakiety mogące uderzyć na Europę czy Chiny. – Jeszcze do tego nie doszli, ale ta próba ma poważne implikacje strategiczne – twierdzi Vick.
Ostatnia próba z rakietą Safir była obserwowana przez okręt amerykański znajdujący się w rejonie Zatoki Perskiej. Według Vicka z obserwacji wynika, że został skutecznie uruchomiony drugi człon rakiety, co jest dużym krokiem naprzód w porównaniu z poprzednią próbą w lutym.
Safir (po persku Posłaniec), dwuczłonowa rakieta na paliwo ciekłe (pierwszy człon może mieć dodatkowe silniki na paliwo stałe), ma umożliwiać wynoszenie ładunku na orbitę okołoziemską. Jest następcą rakiet typu Szahab. Szahab–3 może wynieść głowicę o wadze 990 kg lub pięć głowic po 280 kg na odległość do 2100 km. To pozwala osiągnąć jej granice Bułgarii i Rumunii. Starszy Szahab–2 ma zasięg 750 km.