O współpracy profesora z SB – trwającej od 1973 r. i zawieszonej w 1988 r. – napisała środowa „Gazeta Polska”.

Z dokumentów, jakie zachowały się w jego teczce, ma wynikać, że pod pseudonimem Lange donosił bezpiece o rodzinie, kolegach z pracy i pracownikach Instytutu Radioastronomii w Bonn. Miał za to otrzymywać pieniądze, alkohol i wędliny. Przyznał się do tego „GP”, ale zaznaczył, że prezenty wrzucał do Wisły.

SB zwerbowało Wolszczana w 1973 r., przed jego wyjazdem na stypendium do Bonn.

Studenci i środowisko naukowe Torunia są zaskoczeni doniesieniami. Prof. Andrzej Radzimiński, rektor UMK w Toruniu, napisał w oświadczeniu, że do władz uczelni docierały informacje o rzekomej współpracy profesora ze służbami specjalnymi PRL. Dlatego zalecił, by sprawdził je specjalny zespół ds. lustracji. – Badania potwierdziły istnienie w archiwach IPN dokumentów wskazujących na współpracę prof. Wolszczana z SB – stwierdził rektor.

„Jest prawdą, że na początku lat 70., gdy zacząłem wyjeżdżać za granicę, zgodziłem się nieopatrznie na kontakty z SB i na podpisywanie się pseudonimem. (...) Nie widziałem w tym wtedy nic szczególnego. Deklarację wierności systemowi podpisywało się przecież przed każdym wyjazdem za granicę” – napisał Wolszczan w oświadczeniu dla waszyngtońskiego korespondenta RMF FM. „Kiedy pytano mnie o osoby, starałem się trzymać prostej zasady: mówić mało, dobrze, ogólnikowo, albo nie mówić nic”.62-letni Wolszczan od 1982 r. mieszka w USA. Pracuje na Uniwersytecie Stanowym w Pensylwanii. Jest odkrywcą pierwszych planet spoza Układu Słonecznego. To trzeci pracownik UMK, który miał współpracować z SB.