Nie dać się zdegradować do poziomu mrówek

- W amerykańskim laboratorium Los Alamos do dziś na państwowych posadach zatrudnieni są filozofowie. Mają oni poszerzać horyzonty myślowe pozostałych pracowników i skłaniać ich do samodzielnych refleksji – podkreśla zdobywca Nagrody Templetona ks. prof. Michał Heller

Aktualizacja: 19.09.2008 12:25 Publikacja: 19.09.2008 02:25

Nie dać się zdegradować do poziomu mrówek

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Rz: Odbywający się właśnie w Warszawie zjazd filozoficzny nie odbił się – może poza środowiskiem – zbyt szerokim echem. Bo właściwie do czego zwykłemu człowiekowi potrzebna jest filozofia?

Nie ma człowieka, który choć trochę nie byłby filozofem. Każdy zadaje sobie pytania, które wykraczają poza to, co dziś zjem i ile zarobię w tym miesiącu. Ludzie od zawsze zastanawiają się: skąd się wziąłem? po co żyję? jak powinienem żyć? Często wraz z upływem czasu, kiedy troski dnia codziennego przygniatają wszystko inne, ludzie przestają filozofować, stając się zwykłymi zjadaczami chleba. Jednak prędzej czy później te filozoficzne pytania wracają – wystarczy najmniejsze zaburzenie rytmu codzienności, jakiś kryzys, np. choroba czy odejście kogoś bliskiego, i natychmiast pojawiają się pytania o sens życia, jego cel, początek i koniec. Filozofii nie da się usunąć z życia człowieka.

I zawodowi filozofowie mają nam to przypominać?

Są ludzie, którzy poświęcają życie, aby piec innym chleb, inni – aby budować im autostrady, jeszcze inni, aby obliczać w bankach procenty od ich pieniędzy. Ale jest też pewna grupa ludzi, którzy w imieniu innych myślą. To właśnie są filozofowie – specjalna klasa ludzi wydelegowanych przez społeczeństwo do „zawodowego myślenia”. To ludzie niezwykle cenni i potrzebni, ponieważ nie od dziś wiadomo, że społeczeństwo, które nie myśli, szybko degraduje się do poziomu mrówek grzebiących w ziemi.

Dlaczego zatem filozofowie są tak niedoceniani?

Niestety, niektórzy z nich często po prostu zasługują na takie traktowanie. W okresie międzywojennym polska filozofia stała niezwykle wysoko – mieliśmy słynną szkołę lwowsko-warszawską, która przodowała na świecie w wielu dziedzinach filozoficznych, np. w logice. Wielu młodych, zdolnych, świetnie zapowiadających się filozofów nie przeżyło wojny, wielu wyemigrowało.

Po wojnie filozofia została upaństwowiona, przekształcona w jedyną słuszną doktrynę, czyli marksizm. Paradoksalnie miało to także swoje pozytywne skutki uboczne, ponieważ filozofowie, którym zakazano publikacji własnych prac, którym zakazano uprawiania filozofii, wzięli się do tłumaczenia klasyków. Dzięki temu mamy dziś obszerną i niezwykle cenną Bibliotekę Klasyków Filozofii. Trzeba jednak przyznać, że było całkiem sporo filozofów, którzy wysługiwali się reżimowi komunistycznemu. Po upadku komunizmu większość osób do filozofii zaczęła odnosić się nieufnie, kojarząc tę dziedzinę wyłącznie z marksizmem.

Większości ludzi filozof kojarzy się z człowiekiem oderwanym od rzeczywistości, żyjącym we własnym abstrakcyjnym świecie filozoficznych teorii...

A filozofia spełnia niekiedy rolę wielce praktyczną. W niektórych wysoko cywilizowanych krajach, jak choćby w Stanach Zjednoczonych, instytuty badawcze czy firmy o profilu technicznym, a nawet banki często albo zatrudniają filozofów, albo sponsorują projekty filozoficzne czy też urządzają wykłady dla swoich pracowników. Po co? Praktyka pokazała, że rozszerzenie horyzontów myślowych pomaga menedżerom czy dyrektorom w rozwoju ich twórczości w innych dziedzinach. W laboratorium Los Alamos, gdzie powstały główne zręby bomby atomowej, do dzisiaj działa komórka filozofów zatrudnionych na państwowych posadach, którzy swoją wiedzą mają oddziaływać na innych pracowników, poszerzać ich horyzonty myślowe i skłaniać do samodzielnych refleksji.

Patrząc na polskich polityków, trudno oprzeć się wrażeniu, że na ich działania bardziej wpływają słupki sondaży niż dobro wspólne. Może w Sejmie przydałaby się podobna komórka filozofów, którzy przypominaliby, co jest istotą sprawowania władzy?

Nie znam zbyt dobrze polskiej klasy politycznej, ale chyba nie jest z nią aż tak źle. Pamiętam, że w stanie wojennym wraz z abp. Życińskim (który wówczas nie był jeszcze biskupem) organizowaliśmy konwersatoria filozoficzne, przeznaczone początkowo dla studentów, na które przychodziło wielu ludzi z zewnątrz. Niekiedy mieliśmy nawet po 200 słuchaczy, wśród których było przynajmniej kilku obecnych polityków.

Na przykład?

Nie chcę podawać nazwisk. Faktem jest, że choć nie jest to zjawisko masowe, wielu polskich polityków ma przeszłość filozoficzną. W samym otoczeniu Lecha Wałęsy było sporo ludzi wykształconych i z filozoficznym zacięciem. Ważną rolę odegrała na pewno osoba ks. Tischnera, który mocno oddziaływał na kręgi solidarnościowe i który inspirował swoich uczniów do tego, by zostawali politykami.

Jakie korzyści może politykowi przynieść znajomość filozofii?

Wiedza filozoficzna pomaga w podejmowaniu mądrzejszych decyzji – ale nie chodzi o wiedzę encyklopedyczną, lecz o wiedzę „przetrawioną”. Mam wrażenie, że ludziom czynnie zajmującym się polityką brakuje czasu na owo przetrawianie. Nawet jeśli dysponują wiedzą filozoficzną, to nie mają czasu, by pewne kwestie przemyśleć, toteż ta wiedza nie oddziałuje na ich decyzje polityczne z taką siłą, jak powinna.

A czy filozofia jest potrzebna naukom ścisłym? Wielu naukowców uważa filozofię, podobnie zresztą jak religię, za coś gorszego od nauk ścisłych, za dziedziny, które wprawdzie jakoś objaśniają świat, ale jakby ułomniej.

Tak stawiali sprawę pozytywiści i neopozytywiści, dla których to, czego nie da się sprawdzić empirycznie, stanowiło wiedzę bezsensowną. Zgodnie z tym zarówno religię, jak i tradycyjnie pojmowaną filozofię uważali za bezsensowne.

Po wojnie w Polsce było całkiem sporo filozofów, którzy wysługiwali się reżimowi komunistycznemu. Większość osób do filozofii zaczęła się więc odnosić nieufnie, kojarząc ją z marksizmem

Jednak już w latach 70. ten kierunek przestał dominować w środowisku naukowym. Pojawiła się odwrotna tendencja, którą najkrócej można ująć: „wszystko ujdzie” („anything goes”). Dlatego dziś ludzie nauk ścisłych szukają niekiedy wsparcia właśnie u myślicieli religijnych, by wspólnie bronić się przed zalewem irracjonalizmu, który atakuje nas zewsząd, pojawiając się zarówno w kulturze, sztuce, jak i w myśleniu. A irracjonalizm jest dla nauki zabójczy.

Ksiądz profesor jest przykładem symbiozy nie tylko religii z nauką, ale także filozofii z wiarą. Bo są filozofowie, dla których zdroworozsądkowa filozofia stanowi alternatywę wobec Boga i religii.

Zapominają oni, że obok filozofii greckiej potężnym korzeniem naszej kultury i nauki jest Biblia oraz korzenie judeochrześcijańskie. Pomiędzy filozofią a religią nie ma automatycznego wykluczania. W kwestiach wyboru światopoglądu wśród filozofów, tak jak wśród większości zwykłych ludzi, większą rolę odgrywają uwarunkowania psychologiczne: temperament, osobista historia czy pewne zaszłości, niż zimne ważenie argumentów.

Dowodem na to, że badania z zakresu filozofii, teologii oraz nauk ścisłych mogą się wzajemnie uzupełniać, ma być powstające właśnie w Krakowie pod szyldem dwóch uczelni: Uniwersytetu Jagiellońskiego i Papieskiej Akademii Teologicznej – Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych?

Jak najbardziej. Liczne grupy badawcze będą się zajmowały badaniami naukowymi zarówno z zakresu matematyki, fizyki, kosmologii, jak i filozofii oraz teologii. Z czasem chcielibyśmy także uruchomić studia podyplomowe i doktoranckie.

Proszę mi tylko nie zadawać pytania, które zdarza mi się czasem słyszeć, o to, ile pięter będzie miało nasze centrum. Bo choć Nagroda Templetona przyspieszyła prace nad rozpoczęciem działalności placówki, to jest to kropla w morzu potrzeb. Na razie będziemy mieli do dyspozycji trzy pokoje, udostępnione nam przez UJ.

Ks. prof. Michał Heller jest światowej sławy kosmologiem, fizykiem, filozofem i teologiem, profesorem Wydziału Filozofii Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, członkiem wielu towarzystw naukowych. W tym roku jako pierwszy Polak został laureatem prestiżowej Nagrody Templetona, przyznawanej za pokonywanie barier między nauką a religią, którą w całości przekazał na budowę Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych w Krakowie

Rz: Odbywający się właśnie w Warszawie zjazd filozoficzny nie odbił się – może poza środowiskiem – zbyt szerokim echem. Bo właściwie do czego zwykłemu człowiekowi potrzebna jest filozofia?

Nie ma człowieka, który choć trochę nie byłby filozofem. Każdy zadaje sobie pytania, które wykraczają poza to, co dziś zjem i ile zarobię w tym miesiącu. Ludzie od zawsze zastanawiają się: skąd się wziąłem? po co żyję? jak powinienem żyć? Często wraz z upływem czasu, kiedy troski dnia codziennego przygniatają wszystko inne, ludzie przestają filozofować, stając się zwykłymi zjadaczami chleba. Jednak prędzej czy później te filozoficzne pytania wracają – wystarczy najmniejsze zaburzenie rytmu codzienności, jakiś kryzys, np. choroba czy odejście kogoś bliskiego, i natychmiast pojawiają się pytania o sens życia, jego cel, początek i koniec. Filozofii nie da się usunąć z życia człowieka.

Pozostało 88% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!