[b]Rz: Burmistrz Radzynia Podlaskiego, skazany prawomocnym wyrokiem sądu, nadal rządzi miastem. Czy mówi nam to coś o polskiej samorządności?[/b]
[b]Paweł Jerzy Gieorgica:[/b] To, niestety, nie pierwszy taki przypadek. I nie ostatni dopóty, dopóki prawo lokalne nie zmieni się tak, żeby osoby skazane były automatycznie pozbawiane urzędu. Obecnie istnieje zbyt wiele luk i kolizji prawnych, aby takie patologie mogły być szybko likwidowane. W krajach zachodnich często samo postawienie zarzutów przez prokuraturę wystarcza do odsunięcia oskarżonych od pełnienia funkcji publicznych lub do podania się przez nich do dymisji. Nam daleko do tego rodzaju rozwiązań.
[b]To kolejny przypadek, w którym sposobem na likwidację patologii okazuje się ingerencja władzy centralnej. Czy decentralizacja nie poszła w Polsce zbyt daleko?[/b]
Obserwując życie polityczne na poziomie lokalnym, często widzimy próby zawłaszczania państwa przez rozmaite układy towarzyskie. Reakcją na to nie powinna być jednak centralizacja, lecz decentralizacja. Problemem polskich samorządów jest to, że w ślad za przyznawaniem im coraz większych kompetencji nie idzie oddanie im większych funduszy. Dlatego działają nieefektywnie.
[b]Jakie więc mechanizmy są potrzebne, żeby samorządy dobrze działały?[/b]