– Nie należy się łudzić: słaba Rosja czasów Jelcyna już nie wróci. Ludzie tam znów uwierzyli, że Rosja jest mocarstwem – tłumaczy „Rz” Zdzisław Lachowski, ekspert Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI). Analitycy są jednak zdania, że kryzys finansowy wpłynie negatywnie na pozycję międzynarodową Rosji.
– Moskwa nie będzie mogła dyktować warunków innym graczom na arenie międzynarodowej czy wywierać na nich presji przy użyciu surowców energetycznych – podkreśla Wiktor Czumak z Międzynarodowego Centrum Badań Perspektywicznych w Kijowie. Rosja ma jednak aktywa inne niż ropa i gaz, które na długie lata czynią ją ważnym graczem polityki międzynarodowej. Przede wszystkim arsenał nuklearny.
– Kilkaset rakiet międzykontynentalnych, setki lub tysiące rakiet taktycznych. W interesie Zachodu jest, by ta broń była trzymana w bezpiecznym miejscu i aby Rosja nie dzieliła się swoją technologią z innymi – przypomina Tomas Valasek z Centrum Reformy Europejskiej w Londynie (CER). Wreszcie Rosja jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ i bez jej zgody trudno na przykład o powstrzymanie nuklearnych aspiracji Iranu poprzez obłożenie go sankcjami.
Rosja zdaje sobie jednak sprawę, że w świecie sojuszy militarnych i bloków gospodarczych jej głos nie brzmi wystarczająco głośno. Dlatego chce osłabić strategiczne znaczenie NATO i Unii Europejskiej, proponując zwołanie specjalnej konferencji na temat bezpieczeństwa w Europie. Prezydent Dmitrij Miedwiediew marzy, żeby następstwem tego był układ o bezpieczeństwie od Władywostoku do Vancouver.
– Rosja jest zainteresowana formowaniem nowego systemu bezpieczeństwa w Europie, ale klucz do powodzenia tego przedsięwzięcia znajduje się przede wszystkim w Waszyngtonie – mówi Władimir Żarychin z Instytutu Państw WNP w Moskwie. Wcale nie jest też pewne, co powie Unia Europejska. Co prawda Nicolas Sarkozy poparł pomysł samej konferencji, ale już wynikający z tego traktat może być trudny do przyjęcia dla UE.