Rok temu ukazał się jego album „River: The Joni Letters” zawierający piosenki Joni Mitchell w interpretacjach wokalnych i instrumentalnych. Śpiewały je m.in.: Tina Turner, Norah Jones, recytował Leonard Cohen. Znaczącą rolę pełnił saksofonista Wayne Shorter. Mimo entuzjastycznych recenzji mało kto się spodziewał, że Hancock jako drugi jazzman w historii otrzyma nagrodę Grammy w najważniejszej kategorii: album roku. Artysta już pracuje nad kolejnym projektem z udziałem muzyków z różnych krajów.
Przerwę w nagrywaniu wykorzystał na zorganizowanie europejskiej trasy. Na trzy koncerty grupa Hancocka przyjedzie do Polski. W jej składzie są czołowi jazzmani. Trębacz Terence Blanchard, laureat Grammy za swój ostatni album, będzie z pewnością drugą po liderze postacią zespołu. Warto podkreślić, że Hancock rzadko występuje z trębaczami. Obok niego stanie młody wirtuoz harmonijki ustnej Gregoire Maret. Występował już u nas z Cassandrą Wilson, Patem Methenym i z gitarzystą Markiem Napiórkowskim.
Hancock pełni dziś rolę podobną do tej, która przypadła kiedyś Milesowi Davisowi. Muzycy jego zespołów mają ułatwioną karierę solową. Tak jest z pochodzącym z Beninu gitarzystą Lionelem Louekem, który wydał niedawno ciekawą płytę w cenionej wytwórni Blue Note. Nie było go w składzie poprzedniej grupy Hancocka, która wystąpiła u nas dwa lata temu. Sekcję rytmiczną zespołu stanowią dwaj profesjonaliści najwyższej próby: basista James Genus i perkusista Kendrick Scott.
Usłyszymy zespół gwiazd, po którym można się spodziewać jazzu na najwyższym poziomie.
[i]Herbie Hancock Sextet, Filharmonia Narodowa, ul. Jasna 5, bilety: 200 – 270 zł zł, rezerwacje: [link=http://www.go-ahead.pl]www.go-ahead.pl[/link], poniedziałek (1.12), godz. 20[/i]