Olga Pasiecznik należy do artystek, której każdy występ oczekiwany jest z zainteresowaniem. Czy będzie to kolejny spektakl w jej macierzystej Warszawskiej Operze Kameralnej, czy koncert oratoryjny, czy wieczór pieśni, które pochodząca z Ukrainy śpiewaczka interpretuje zawsze z dużym wyczuciem stylu.
Występuje często i chętnie. Choć obecnie coraz częściej otrzymuje atrakcyjne propozycje z zagranicy, zawsze znajduje czas dla swej warszawskiej publiczności. W październiku zachwyciła wspaniałą kreacją jako Kleopatra w „Juliuszu Cezarze” Haendla. Na kolejne spektakle trzeba jednak będzie czekać aż do jesieni, kiedy to inscenizacja Marka Weissa wróci na scenę Warszawskiej Opery Kameralnej. Na szczęście nieobecność Olgi Pasiecznik w stolicy nie będzie aż tak długa, gdyż teraz zaprezentuje się w solowym recitalu.
Olga Pasiecznik lubi i potrafi śpiewać pieśni, czego nie można powiedzieć o każdej artystce operowej z takim dorobkiem jak ona. Na dodatek jej teatralną specjalnością są przede wszystkim dzieła barokowe oraz opery Mozarta, tak odmienne stylistycznie od wokalnych liryków mistrzów romantyzmu, jak Schubert czy Mendelssohn, które wybrała do programu wtorkowego recitalu.
W każdym jednak gatunku muzycznym interpretacje Olgi Pasiecznik cechuje ta sama precyzja wokalna, a także ogromna waga, jaką przywiązuje do każdego słowa. Na tym zresztą polega tajemnica jej sukcesów.
Od kilku sezonów jej estradową partnerką jest siostra Natalia Pasiecznik. Początki ich muzycznej edukacji były podobne: pierwsze lekcje w rodzinnym Równem na Ukrainie, potem studia w konserwatoriach Lwowa i Kijowa.