Ale osoby, które znają dorobek opolskiej formacji Paprika Korps, wiedzą jednak, że to właściwi ludzie, którzy znaleźli się we właściwym miejscu.
Grupa Piotra Maślanki od dawna flirtowała z ostrymi partiami gitar. W części utworów dwa muzyczne światy toczyły ze sobą fascynującą walkę, nasuwając na myśl hiphopowo-metalowe zmagania uwiecznione na klasycznej ścieżce dźwiękowej do filmu „Judgement Night”.
Inne kompozycje ukazywały dla odmiany pełną symbiozę odrębnych wydawałoby się nurtów. Jeżeli dodamy do tego chętnie i sprawnie wykorzystywaną elektronikę, zrozumiemy, że na pięciu albumach zespołu było miejsce na pazur, zabrakło go natomiast na monotonię.
Tym samym Paprika Korps zbiła koronny argument przeciwników reggae, według których jednostajny rytm i podobne rozwiązania aranżacyjne uniemożliwiają odróżnienie od siebie sztandarowych reprezentantów tego gatunku. Oczywiście jamajskie wzorce dają znać o sobie – słychać je w wokalach, melodiach i strukturze rytmicznej piosenek.
Koniec za to z wrażeniem, że basista podczas sekcji nagraniowej jedną ręką rozwiązywał krzyżówki. Te numery dobrze pulsują. Brzmią bogato, przestrzennie, a przy tym doskonale sprawdzają się na koncertach. Zespół grywa więc nawet poza granicami Polski, czego dowodem jest wydany przed dwoma laty album zarejestrowany podczas show w fińskim Tampere.