Michał Siegoczyński na nowo odczytuje ten tekst. Chce pokazać współczesnych ludzi, którzy rezygnują z miłości.
Czy są niezdolni do okazywania uczuć i zaangażowania w związek?
– Najważniejsza była dla mnie ostatnia scena powieści – przyznaje Siegoczyński. – Opis spotkania dwojga ludzi, których wcześniej łączyła namiętna miłość i bliskość, a obecnie nic do siebie nie czują. Zamiast miłości pojawiła się obojętność. Nas, współczesnych, spotyka czasem to samo. Miłość odchodzi.
W powieści niszczy ją system totalitarny, a co zabija ją dzisiaj? Co sprawia, że zamiast wielkiego żaru pojawia się pustka?
– Porzucamy realną miłość dla jej idealnego wzorca mającego znamiona utopii doskonałej – dodaje reżyser. – Dla miłości zamieszkującej mityczną i nieosiągalną przestrzeń. Ważniejsza jest sama tęsknota od jej realizacji.