[b]Rz: Hillary Clinton mówi wprost: stosunki z Chinami to dla amerykańskiej dyplomacji priorytet wśród priorytetów. W jakim punkcie te stosunki znajdują się na początku administracji Obamy?[/b]
[b]Minxin Pei:[/b] Są już naprawdę dobre i trudno sobie wyobrazić, by mogły w najbliższym czasie stać się dużo lepsze. Można się natomiast spodziewać przesunięcia akcentów. Bush pozostawił politykę wobec Chin na autopilocie, miał bowiem wiele innych bardziej naglących spraw. Teraz Barack Obama chce podjąć w rozmowach z Pekinem parę trudniejszych spraw, które mogą wywołać trochę napięć. Najważniejsza z nich to zmiany klimatyczne.
[b]Amerykański sinolog Orville Schell napisał, że USA i Chiny powinny stworzyć „sojusz klimatyczny“. Wydaje się to panu realistyczne?[/b]
Jest to bardzo trudne, ale i konieczne. Chiny i USA zajmują czołowe pozycje na liście największych producentów gazów cieplarnianych na świecie. Jeśli ta dwójka nie zgodzi się ze sobą w tej sprawie, to trudno się spodziewać, by uczyniły to inne kraje. Dla Obamy i Clinton to szansa na osiągnięcie historycznego sukcesu.
[b]Czy Chińczycy są na to gotowi?[/b]