Jestem inny niż Beckham

Jestem Szwedem, a Seattle przypomina mi rodzinne strony - mówi "Rz" piłkarz Fredrik Ljungberg, gwiazda Seattle Sounders.

Aktualizacja: 26.04.2009 13:25 Publikacja: 26.04.2009 01:01

Fredrik Ljungberg

Fredrik Ljungberg

Foto: AP

32-letni Fredrik Ljungberg trafił do amerykańskiej Major League Soccer przed rozpoczęciem obecnego sezonu. Słynny szwedzki pomocnik, który mocno dał się we znaki także reprezentacji Polski, teraz wiedzie spokojny żywot w deszczowym Seattle, gdzie – jak sam mówi – czuje się najlepiej. Nie zapomniał jednak, że swego czasu był jednym z najlepszych skrzydłowych na świecie. Pod jego wodzą Sounders wygrali trzy pierwsze mecze sezonu i znajdują się w ścisłej czołówce MLS.

[b] Rz: Dlaczego zdecydował się pan na grę w Ameryce?

Fredrik Ljungberg:[/b] Proszę się przygotować na długą odpowiedź (śmiech)... Oczywiście, wiele osób w Europie było bardzo zdziwionych, ponieważ Major League Soccer nie ma tam jeszcze najlepszej reputacji, ale dokonałem świadomego wyboru. Po raz pierwszy w swojej karierze podjąłem decyzję samodzielnie. Mój agent codziennie bombardował mnie propozycjami z różnych klubów i naciskał, mówiąc: musisz się zdecydować. Ja mu jednak ciągle odpowiadałem: daj mi trochę czasu, nie jestem jeszcze gotowy. Sam nie wiedziałem do końca, czego chcę. Minęły cztery miesiące, pewnego ranka obudziłem się i poczułem, że chciałbym robić coś zupełnie innego niż dotychczas. Agent zaakceptował moją decyzję, chociaż kilka osób starało się mnie przekonać, abym jeszcze poczekał dwa – trzy lata i dopiero później wybrał Amerykę. Ja jednak potrzebowałem nowych bodźców.

[b] – David Beckham wybrał Los Angeles, pan jednak trafił do deszczowego Seattle, położonego na północy, z dala od największych metropolii USA... [/b]

– Wszystko zależy, z której strony na to spojrzeć. Byłem porównywany z Beckhamem przez wiele lat gry w angielskiej Premiership i zawsze przy takich okazjach powtarzałem, że bardzo się różnimy. Znam go osobiście – to miły gość. I bez żadnej ujmy dla Los Angeles, ale to nie jest mój styl życia. W Seattle nie spotkałem jeszcze żadnych paparazzich. Jestem Szwedem, a Seattle przypomina mi rodzinne strony. Czuję się tu bardzo dobrze. Mieszkam w domu zbudowanym na łodzi, tak więc każdą noc spędzam na wodzie. Jestem szczęśliwy.

[b] – W swoim pierwszym sezonie gry w MLS trafił pan do zespołu prowadzonego przez Sigiego Schmidta, który osiągnął najwięcej sukcesów spośród wszystkich trenerów w historii tej ligi... [/b]

– Skontaktowałem się z nim wcześniej, jeszcze zanim oficjalnie poinformowano, że obejmie drużynę Sounders. Powiedział mi, że Seattle jest miastem w USA, w którym procentowo najwięcej ludzi gra regularnie w piłkę nożną i jeśli futbol ma szansę zdobyć popularność gdziekolwiek w USA, to na pewno tutaj.

[b] – Czy w MLS zakończy pan karierę? [/b]

– Miałem sporo ofert z Europy i mogłem tam zostać, ale podpisałem z Sounders dwuletni kontrakt, mimo że zaoferowano mi dużo dłuższą umowę. Na pewno zostanę tutaj przez dwa sezony, a co będzie później, zobaczymy.

[b] – Bardziej zależało panu na tym, aby przez jakiś czas mieszkać w USA niż na grze w piłkę nożną? [/b]

– Lubię Amerykę i gra w MLS na pewno stwarza okazje do odwiedzenia różnych miejsc w tym kraju. Tak więc dla mnie jest to także nauka i okazja do zebrania nowych doświadczeń.

[b] – Czy bierze pan jeszcze pod uwagę możliwość gry w reprezentacji Szwecji na finałach mistrzostw świata w 2010 roku? [/b]

– Absolutnie nie. Zdecydowałem się zakończyć reprezentacyjną karierę jako kapitan narodowej drużyny latem ubiegłego roku. Ludzie czasem tego nie rozumieją, ale jeśli zaczynasz grać w kadrze w bardzo młodym wieku, przyjeżdżasz na prawie wszystkie zgrupowania i bierzesz udział we wszystkich meczach, to w wieku 30 – 31 lat czujesz się już trochę wyeksploatowany. Pożegnałem się z reprezentacją, aby jeszcze trochę pograć w klubie.

[b]– W szwedzkim dzienniku „Aftonbladet” ukazała się jednak pana wypowiedź, że rozważyłby pan powrót, gdyby pana o to poproszono... [/b]

– Moja wypowiedź została przekręcona. Powiedziałem tylko, że gdyby w zespole doszło do plagi kontuzji, to owszem, mógłbym jednorazowo pomóc. Ale nie zmieniam zdania, że reprezentacja Szwecji to dla mnie zamknięty rozdział.

[b]– Rozumie pan jednak, że ludzie nigdy panu nie uwierzą po tym, jak Henrik Larsson wracał do szwedzkiej kadry bodaj pięciokrotnie? [/b]

– Tak (śmiech). To była dla mnie bardzo trudna decyzja, ponieważ grę w reprezentacji uważałem za wielkie wyróżnienie. Teraz myślę głównie o tym, co mnie czeka w najbliższej przyszłości.

[b] – Kilka lat temu został pan wybrany przez kibiców na jednego z dwudziestu najlepszych piłkarzy w historii Arsenalu. Jakie są pana najważniejsze wspomnienia związane z tym klubem? [/b]

– Trudno coś wybrać, bo trafiłem na wyjątkowy okres w historii klubu. Sezon bez porażki (2003/2004 – przyp. red.), zakończony mistrzostwem Anglii był jednak szczególnym osiągnięciem.

32-letni Fredrik Ljungberg trafił do amerykańskiej Major League Soccer przed rozpoczęciem obecnego sezonu. Słynny szwedzki pomocnik, który mocno dał się we znaki także reprezentacji Polski, teraz wiedzie spokojny żywot w deszczowym Seattle, gdzie – jak sam mówi – czuje się najlepiej. Nie zapomniał jednak, że swego czasu był jednym z najlepszych skrzydłowych na świecie. Pod jego wodzą Sounders wygrali trzy pierwsze mecze sezonu i znajdują się w ścisłej czołówce MLS.

Pozostało 91% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!