Nazwać rzecz po imieniu

Sam Katyń na pewno jest ludobójstwem. Mord na polskich jeńcach to także zbrodnia wojenna - mówi Adam Macedoński, założyciel Instytutu Katyńskiego

Publikacja: 17.09.2009 00:37

[b] Rz: Miał Pan osiem lat, gdy 17 września 1939 roku do Lwowa, gdzie Pan mieszkał, wkroczyła Armia Czerwona. Zapamiętał Pan tych żołnierzy?[/b]

Tego nie da się zapomnieć. Gdy sowieckie wojsko się zbliżało, już czuliśmy okropny smród. Ci żołnierze byli brudni, schorowani i – jak się okazało – potwornie głodni. Pierwsze słowa, jakich lwowskie dzieci nauczyły się od nich, brzmiały: „dawaj kuszat’”, bo nawet maluchom zabierali jedzenie. Mieli karabiny na sznurkach, bo skórzanych pasków używali do spodni albo nimi handlowali i nosili drewniane kabury na broń.

[b]Bał się Pan?[/b]

Bardzo, zwłaszcza, że strzelali i niemal ciągle byli pijani. Choć na początku moja mama na widok niewysokich Azjatów w za dużych mundurach pytała: „co to, dzieci biorą do wojska?” Jak każdy chyba chłopak interesowałem się wojskiem, ale szybko zrozumiałem, że to nie są tacy sami żołnierze jak polscy. Nie wyglądali tak jak ci pokazani w filmie „Katyń” Andrzeja Wajdy. Krakowianie tego zwykle nie wiedzą, ale to była inna armia sowiecka od tej, jaką zobaczyli w 1945 roku.

[b] We Lwowie zaczęło się „polowanie na burżujów”.[/b]

Ci żołnierze byli przekonani, że wkraczają do kraju krwiopijców. Każdy mężczyzna ze Lwowa, który miał niezniszczone ręce i twarz inteligenta bał się wychodzić z domu. Groziło mu aresztowanie lub rozstrzelanie. Sowieccy żołnierze byli bezkarni.

[b]Podobno bać trzeba się było nawet ich dzieci.[/b]

Klęły gorzej niż lwowskie batiary i były zdemoralizowane. W dodatku jeśli polskie dziecko uderzyło rosyjskie, jego tatuś potrafił zastrzelić ojca małego Polaka.

[b]Pana rodzina uciekła w kwietniu 1940 r. do Krakowa, pod „lepszą” okupację niemiecką.[/b]

Najpierw – przez Przemyśl - trafiliśmy pod Skawinę, bo nasi krewni w Krakowie to byli przedwojenni komuniści, którzy czekali na Armię Czerwoną. Nie chcieli nas przyjąć. Przygarnęła nas wdowa utrzymująca się z żebractwa. Dla mnie okupacja niemiecka była o niebo lepsza. Jak przeszliśmy San i zobaczyłem czystych, niemieckich żołnierzy, to wydawało mi się, że słońce jaśniej świeci. Moja o 1,5 roku starsza siostra zapamiętała też, że gdy 3 maja 1940 roku dotarliśmy do Krakowa, jakiś skrzypek grał przy dworcu pieśń „Witaj Majowa jutrzenko”. Jeszcze było wolno. Nikt go nie zastrzelił.

[b]Pan nie ma wątpliwości, że w Katyniu dokonano ludobójstwa?[/b]

Sam Katyń na pewno jest ludobójstwem. Mord na polskich jeńcach to także zbrodnia wojenna.

[b]Niektórzy polscy politycy nie potrafią jednak nazwać jej po imieniu.[/b]

To świadczy o małej znajomości historii i prawa, a także o zacietrzewieniu skłóconych w parlamencie stron konfliktu. Dla mnie to też tchórzostwo i brak poczucia sprawiedliwości. Odnoszę wrażenie, że ci, którzy boją się mówi o ludobójstwie, chcą się przypodobać Putinowi, a nie np. wspaniałemu rosyjskiemu Memoriałowi, który nie ma wątpliwości co do ciężaru zbrodni na Polakach.

[b]Jedną z ofiar mordu katyńskiego jest pański stryj, Józef. To głównie z jego powodu walczył Pan o prawdę o zbrodni katyńskiej, trafiał do więzienia za pisanie słowa „Katyń” na murach czy założenie Instytutu Katyńskiego.[/b]

Stryj, prawnik, ukochany najmłodszy brat ojca, zginął w Charkowie. Miał kilka narzeczonych i niebywałą siłę w rękach, dlatego czule nazywano go „Misiem”. To rzeczywiście był najważniejszy „powód” mej aktywności. Zresztą nawet w PRL na niektórych funkcjonariuszach aparatu represji Katyń robił wrażenie.

[b]Dostał Pan kiedyś mniejszą karę?[/b]

Nie aż tak, ale pewien milicjant w Nowej Hucie, gdy usłyszał, że zbieram dokumentację o zbrodni katyńskiej dał mi lepszą celę w areszcie i czysty koc. „Rano słychać tu śpiew ptaków” – usłyszałem. I wypuszczono mnie trochę przed czasem – zdążyłem na mszę. Żałuję, że nie zapytałem, jak się nazywa.

[b]Warto szukać sprawiedliwości w sprawie zbrodni katyńskiej nawet w Strasburgu?[/b]

Oczywiście. Ale pełne wyjaśnienie zbrodni ludobójstwa i upowszechnienie wiedzy o niej to także zadanie dla polskiego rządu. A ten dopiero po 20 latach naszej niepodległości coś w tej sprawie robi.

[b] Rz: Miał Pan osiem lat, gdy 17 września 1939 roku do Lwowa, gdzie Pan mieszkał, wkroczyła Armia Czerwona. Zapamiętał Pan tych żołnierzy?[/b]

Tego nie da się zapomnieć. Gdy sowieckie wojsko się zbliżało, już czuliśmy okropny smród. Ci żołnierze byli brudni, schorowani i – jak się okazało – potwornie głodni. Pierwsze słowa, jakich lwowskie dzieci nauczyły się od nich, brzmiały: „dawaj kuszat’”, bo nawet maluchom zabierali jedzenie. Mieli karabiny na sznurkach, bo skórzanych pasków używali do spodni albo nimi handlowali i nosili drewniane kabury na broń.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!