Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama ogłosił, że jego administracja nie rezygnuje z rozwijania systemu obrony przeciwrakietowej. Jednak zamiast umieszczać na stałe wyrzutnie w Polsce i radar w Czechach, chce rozwijać system, który może być przenoszony z miejsca na miejsce.
Amerykańscy eksperci, którzy przeprowadzili tzw. przegląd strategiczny, uznali, że Iran bardzo szybko rozwija program rakiet krótkiego i średniego zasięgu. To one mają stanowić największe zagrożenie dla amerykańskich baz na świecie i sojuszników Ameryki. – Wolniej, niż oczekiwano, posuwają się natomiast prace nad irańskimi rakietami dalekiego zasięgu – mówi amerykański sekretarz obrony Robert Gates. Przyznaje, że zmieniła się amerykańska ocena zagrożenia.
[srodtytul]Mobilna tarcza[/srodtytul]
– Nowa propozycja lepiej odpowiada na zagrożenia niż ta, którą przedstawiłem prezydentowi George’owi W. Bushowi trzy lata temu – mówił Gates. Poprzednia administracja chciała umieścić w Polsce bazę, w której znalazłoby się do dziesięciu wyrzutni rakiet przechwytujących, tzw. interceptorów. W Czechach miał natomiast stanąć radar wczesnego ostrzegania. Oba elementy miały chronić USA przed atakiem rakietami dalekiego zasięgu z Iranu.
Teraz zamiast znajdujących się na stałe wyrzutni w Polsce wykorzystane zostaną rakiety SM-3 będące częścią systemu przeciwrakietowego Aegis, w który wyposażona jest amerykańska marynarka wojenna. W lutym 2008 roku rakieta tego typu wystrzelona z okrętu na Pacyfiku zniszczyła starego satelitę znajdującego się 250 kilometrów nad ziemią. Eksperci uznali, że zmodyfikowane wyrzutnie mogłyby być wykorzystywane do strącania rakiet balistycznych.