Reklama

Donald znalazł się w pułapce

Los Aleksandra Grada jest przesądzony. Musi odejść – uważa Paweł Piskorski, lider Stronnictwa Demokratycznego

Publikacja: 14.10.2009 04:51

Donald znalazł się w pułapce

Foto: ROL

[b]Rz: Czy przypuszczał pan, że na PO może spaść grom w postaci afery hazardowej i sprawy nieudanego przetargu na stocznie?[/b]

[b]Paweł Piskorski: [/b]Uczciwie powiem, że nie. Szykowaliśmy się na to, że Platformie może się udać utrzymanie władzy przez dwie kadencje. I sądzę, że Donald Tusk również w to uwierzył. Między innymi z tego powodu zostawił Mariusza Kamińskiego na stanowisku szefa CBA. Uwierzył, że CBA będzie można wykorzystać np. do uderzenia w Jolantę Kwaśniewską. A jakoś nie przyszło mu do głowy, że granat rzucony przez Kamińskiego może wybuchnąć mu pod nogami.

[b]Dlaczego się tego nie spodziewał? Jest przecież wytrawnym politykiem?[/b]

Pycha i zaślepienie – innego powodu nie widzę. Był przekonany, że PO nic nie zaszkodzi.

[b]Czy sądzi pan, że Aleksander Grad odejdzie z rządu?[/b]

Reklama
Reklama

Uważam, że to konieczne. Sądzę zresztą, że jego los jest już przesądzony. Był odpowiedzialny za nieudaną sprzedaż stoczni. Na dodatek w czasie przetargu doszło do złamania zasad bezstronności przez urzędników, którzy mu podlegali.

[b]Przecież Grad w tej sprawie niczym nie zawinił.[/b]

Nie wierzę, że dwaj średniej rangi urzędnicy państwowi bez wytycznych od zwierzchników sami uznali inwestora z Kataru za „naszą firmę”, którą będą faworyzowali, nawet łamiąc dla niej procedury. Na dodatek owi urzędnicy nie mieli informacji o tej firmie i rozpaczliwie poszukiwali ich w Internecie.

[b]Minister Grad tłumaczył, że to była jedyna oferta na zakup całej stoczni z gwarancją produkcji statków.[/b]

Nie wiemy, czy ta oferta w ogóle była prawdziwa, czy też została zmontowana na potrzeby kampanii do europarlamentu. Takie plotki krążą i nie są one pozbawione sensu, skoro za poważnego inwestora została uznana firma krzak, o której nikt nic nie wiedział. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego powinna była ustalić podstawowe informacje o inwestorze. A skoro nie ustaliła, to albo zabezpieczenie wywiadowcze było żadne, albo świadomie zdecydowano, że mimo wszystko wybieramy właśnie tego inwestora.

[b]Rząd wymyślił całą sprawę, żeby mieć sukces przed eurowyborami, a ABW dała zielone światło? To już brzmi jak fikcja polityczna.[/b]

Reklama
Reklama

Tak by brzmiało, gdyby nie fakt, że przed wyborami mieliśmy wielką propagandę sukcesu, a potem inwestor okazał się być wydmuszką. Ale najbardziej zdumiewające jest to, że przy okazji afery hazardowej premier zgilotynował kilka najbliższych sobie osób, a Grada po raz kolejny broni.

[b]Może myśli, że gdy wyrzuci Grada, to pojawi się jakaś nowa bulwersująca historia i znowu będą naciski, żeby kogoś wyrzucać? To dla rządu byłoby zabójcze.[/b]

No cóż, Donald rzeczywiście znalazł się w pułapce. Bo jeżeli nie zdymisjonuje Grada, to pojawią się plotki, że osłania go nie bez powodu.

[b]Odnoszę wrażenie, że odczuwa pan satysfakcję, iż pana byłych kolegów, którzy pozbyli się pana z partii, spotkało to wszystko.[/b]

Ci ludzie, którzy zostali przez Donalda wyrzuceni z rządu, kiedyś sami wyrzucili z Platformy Obywatelskiej kilkadziesiąt osób pod pretekstem szkodzenia wizerunkowi partii. I byli zachwyceni, że mają taką moc, iż w ciągu jednej nocy mogą rozwalić czyjeś życie, na przykład wyrzucić z PO burmistrza czy radnego. Dziś ich spotkało to samo. Satysfakcja – nie, nauczka – tak.

[b]Więc dobrze im tak?[/b]

Reklama
Reklama

Nie umiem im współczuć.

[b]Nikomu z tej grupy?[/b]

Wiem, że wobec niektórych z nich Tusk postąpił niesprawiedliwie. Ale to nie znaczy, że im współczuję. Przy tej okazji Donald pokazał opinii publicznej swoją prawdziwą twarz – człowieka bezwzględnego, który bez większej refleksji decyduje o losach innych ludzi. I wysłał sygnał do swojego otoczenia – każdy, kto się ze mną wiąże, prędzej czy później może zostać poświęcony. Myślę, że ten wizerunek mu nie służy.

[b]Najpierw afera hazardowa, teraz sprawa przetargu na stocznie, czy to może doprowadzić do wcześniejszych wyborów?[/b]

Dotychczasowy plan Tuska przewidywał, że zostaje prezydentem i pod pretekstem nieuchwalenia budżetu na 2011 rok rozwiązuje parlament. Wówczas wybory odbywają się w marcu, kwietniu 2011 roku, co pozwala PO zdyskontować zwycięstwo prezydenckie w wyborach do parlamentu. A poza tym nie trzeba się martwić, że wybory przypadną na czas prezydencji Polski w Unii Europejskiej. Teraz ten scenariusz wziął w łeb, bo dziś trzeba łatać dziury. Przypuszczam, że Donald ma ochotę uciec we wcześniejsze wybory, ale procedura, jaka temu towarzyszy, jest dla niego zagrożeniem. Gdyby podał rząd do dymisji, to wówczas, zgodnie z konstytucją, wchodzimy w procedurę, która przewiduje trzy próby utworzenia nowego rządu. Dopiero potem można rozpisać wcześniejsze wybory. A to oznacza prawie cztery miesiące publicznej agonii rządu Tuska. Nie wierzę, że premier się na to zdecyduje. Jemu potrzebne jest nowe, mocne otwarcie. Dlatego podejrzewam, że rozważa konstruktywne wotum nieufności, w wyniku którego dojdzie do radykalnej przebudowy rządu.

Reklama
Reklama

[b]Co premier by na tym zyskał?[/b]

Tusk panicznie poszukuje wyjścia z sytuacji, która z dnia na dzień wydaje się gorsza. Dlatego musi zamknąć epokę rozliczania się z aferami. Przy okazji pokazałby wyborcom, że ma lojalną partię i wiernego koalicjanta.

[b]Czy Tusk musi testować lojalność partii?[/b]

Musi i to robi. Otoczenie premiera wypuszcza plotki, że on nie będzie kandydował na prezydenta i w takiej sytuacji dobrym kandydatem mógłby być Bronisław Komorowski. Po co? Żeby sprawdzić lojalność działaczy, w tym samego Bronka. Niech no ktoś tylko odważy się powiedzieć: „dobrze Donaldzie, o to nam chodziło”, od razu znajdzie się na czarnej liście premiera. A jeżeli ludzie będą mówić: „nie wygłupiaj się Donald, tylko ty możesz wygrać te wybory”, to za kilka miesięcy, gdy sytuacja się pogorszy, powie: „mieliście szansę wybrać kogoś innego, ale sami prosiliście mnie, żebym kandydował”.

[b]Nie wierzy pan, że Tusk może zrezygnować z ambicji prezydenckich?[/b]

Reklama
Reklama

Nie. Przecież już się widział w Pałacu Prezydenckim, już w wyobraźni dotykał klamek i chodził po prawie swoich pokojach. Na dodatek przekonał się, jak płytka i wahliwa jest pozycja szefa rządu.

[b]A dla SD kiedy byłby najlepszy czas na wybory?[/b]

Dla nas im później, tym lepiej, bo przecież chcemy przedstawić wyborcom nasz program i udowodnić, że jesteśmy alternatywą i dla PO, i dla PiS. A na to trzeba czasu.

[b]Na razie przekonaliście do tego tylko 1 proc. wyborców.[/b]

Ale dla 18 proc. wyborców PO jesteśmy partią drugiego wyboru. To oznacza, że można pozyskać ten elektorat. Oczywiście, potrzebujemy czasu, żeby przekonać ludzi do siebie i zbudować struktury. Dlatego czas gra na naszą korzyść.

Reklama
Reklama

[b]Partią drugiego wyboru przez całe lata była Unia Pracy i nigdy nie stała się partią pierwszego wyboru.[/b]

Podobnie było z Unią Wolności. Ale niektórym ugrupowaniom udało się przejść z drugiej ligi do pierwszej. Tworząc PO w 2001 roku, byliśmy partią drugiego wyboru dla sporej grupy sympatyków SLD, AWS i UW. I udało się ich pozyskać.

[b]A pan wie, jak się przechodzi z drugiej ligi politycznej do pierwszej?[/b]

Byłbym kompletnym bufonem, gdybym twierdził, że uprawianie polityki polega na naciśnięciu kilku guzików, dzięki czemu uzyskuje się określony wynik. Tak to nie działa. A z całą pewnością nie ma powtórek, nawet gdy sytuacja wydaje się identyczna. Liczę jednak, że przekonam kilkanaście procent Polaków, iż jesteśmy rozsądną partią, na którą warto oddać głos.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama