Baraże o mundial: Rykoszetem do Afryki

Najbliżej awansu z baraży są Francuzi po szczęśliwym 1:0 w Dublinie. Rosjanie i Portugalczycy wygrali u siebie zbyt nisko, by nie denerwować się przed środowym rewanżem. W mundialu są już Nowa Zelandia, Nigeria i Kamerun

Publikacja: 15.11.2009 17:53

Baraże o mundial: Rykoszetem do Afryki

Foto: AFP

"Czyste niebo" - pisze "L'Equipe" po meczu w Dublinie, w którym Francuzi rozganiali wiszące nad nimi od miesięcy chmury wszelkimi sposobami. Alou i Lassana Diarra musieli nawet na koniec spotkania stanąć do walki z Richardem Dunnem i Keithem Andrewsem. Poszło o honor Irlandczyków, obrażony pod koniec meczu przez któregoś ze słynnych Francuzów, tak przynajmniej tłumaczył Giovanni Trapattoni.

- To nie przystoi zwycięzcom - mówił, ale nie zdradził, na czym obraza polegała i kto obrażał.

Trener Irlandczyków na konferencji prasowej ledwo nad sobą panował, Raymond Domenech też przyszedł naburmuszony, ale on podobno z powodu kolejnej kłótni z Thierrym Henrym. W pierwszej połowie przewagę mieli Irlandczycy, w drugiej Francuzom udało się opanować sytuację. W 72. minucie Nicolas Anelka strzelił, piłka odbiła się od obrońcy Seana St Ledgera, a po tym rykoszecie jeszcze od słupka, i wpadła do siatki. Nawet "Irish Times" przyznaje, że to Francuzi mają teraz wszystkie asy w rękach.

Nie mają ich Rosjanie ani Portugalczycy. Wygrali pierwsze mecze u siebie, ale tylko różnicą jednej bramki, i równie dobrze oba spotkania mogły się skończyć remisami. Rosjanie prowadzili już 2:0 po dwóch golach Dinara Bajletdinowa. Jednym pięknym, po zrobieniu młynka z pilnującego go obrońcy i strzale w górny róg. Drugim - dość przypadkowym, z bliska.

Rosyjskie ataki były jak zwykle ładne, i jak zwykle mało skuteczne (świetnie bronił Samir Handanović), a obrona dziurawa. Mógł to wykorzystać na początku meczu Valter Birsa, udało się pod koniec rezerwowemu Nejcowi Pecnikowi (zmienił Andraża Kirma z Wisły Kraków). Igor Akinfiejew po strzale z daleka odbił piłkę prosto na głowę Pecnika, ten sam piłkarz zmarnował niedługo później okazję do wyrównania.

Na Estadio da Luz w Lizbonie kontuzjowany Cristiano Ronaldo zasiadł w loży w towarzystwie mamy i menedżera Jorge Mendesa i patrzył jak jego koledzy męczą się z Bośnią i Hercegowiną. Zwycięstwo dał im obrońca Porto Bruno Alves, najlepszy portugalski piłkarz 2009 roku, co wiele mówi o obecnej reprezentacji.

Alves raz już w eliminacjach ratował Portugalię, w meczu z Albanią, strzelając w ostatniej minucie zwycięskiego gola, bez którego nie byłoby awansu do baraży. Bośniacy grali w Lizbonie jak u siebie: efektownie, odważnie. I pechowo: pierwszy raz trafili w poprzeczkę przed przerwą, a potem w ostatnich minutach znów w poprzeczkę uderzył Edin Dżeko, a dobijający piłkę Miralem Pjanić w słupek.

Drugi awans na mundial - pierwszy raz grali w 1982 roku - zapewnili sobie Nowozelandczycy w gorącym meczu w Wellington. Wygrali 1:0, ale straciliby awans, gdyby w drugiej połowie bramkarz Mark Paston nie obronił rzutu karnego po słabym strzale Sayeda Adnana. W Afryce ostatnia kolejka spotkań eliminacyjnych wyjaśniła dwie z trzech zagadek.

Awansowały Nigeria i Kamerun, a walkę Egiptu z Algierią rozstrzygnie dopiero środowy baraż w Sudanie. Egipt wygrał w Kairze 2:0 po golu w doliczonym czasie, zrównał się z Algierczykami w tabeli grupy punktami i bramkami, a w takiej sytuacji wymagany jest dodatkowy mecz.

[ramka][srodtytul]Baraże o mundial [/srodtytul]

[b]Europa:[/b] • Rosja - Słowenia 2:1 (1:0). Bramki - dla Rosji: D. Biljaletdinow (40, 52); dla Słowenii: N. Pecnik (87.) • Grecja - Ukraina 0:0 • Irlandia - Francja 0:1 (0:0). Bramka: N. Anelka (72) • Portugalia - Bośnia i Hercegowina 1:0 (1:0). Bramka: B. Alves (31.). Rewanże w środę.

[b]Ameryka Południowa i CONCACAF:[/b] • Kostaryka - Urugwaj 0:1 (0:1). D. Lugano (23.). Kostarykańczyk Junior Diaz z Wisły Kraków grał od 77. minuty. Rewanż w środę.

[b]Azja i Oceania:[/b] • Nowa Zelandia - Bahrajn 1:0 (1:0). Bramka R. Fallon (45.). Pierwszy mecz 0:0, awans Nowej Zelandii.[/ramka]

"Czyste niebo" - pisze "L'Equipe" po meczu w Dublinie, w którym Francuzi rozganiali wiszące nad nimi od miesięcy chmury wszelkimi sposobami. Alou i Lassana Diarra musieli nawet na koniec spotkania stanąć do walki z Richardem Dunnem i Keithem Andrewsem. Poszło o honor Irlandczyków, obrażony pod koniec meczu przez któregoś ze słynnych Francuzów, tak przynajmniej tłumaczył Giovanni Trapattoni.

- To nie przystoi zwycięzcom - mówił, ale nie zdradził, na czym obraza polegała i kto obrażał.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego