Republika Południowej Afryki jest trochę jak przedwojenna Polska według marszałka Piłsudskiego: to najwięcej warte, co po brzegach.
Najpiękniejszym miastem jest Kapsztad, największym magnesem dla turystów – park Krugera, czyli rezerwat na przeciwległym krańcu kraju, najcieplejszym miastem mistrzostw o tej porze roku – Durban nad Oceanem Indyjskim, a najlepsze widoki są wzdłuż Garden Route na południowym wybrzeżu. Ale to, co najważniejsze na mundialu, będzie się rozgrywało w środku tego obwarzanka.
W trójkącie miast Johannesburg – Pretoria – Rustenburg i w ich okolicach. Tu, w odległości maksimum dwóch godzin jazdy samochodem, są cztery z dziesięciu stadionów mistrzostw, tu będzie mecz otwarcia i finał. W Gautengu, prowincji, w której leżą Johannesburg i Pretoria, zatrzyma się aż 19 z 32 finalistów.
Obok Rustenburga (niedaleko tego miasta jest Sun City, afrykańskie Las Vegas) stacjonuje angielska kadra i jej korpus WAGs, czyli żon i narzeczonych. 120 km od Johannesburga, ale bardziej na południe, zatrzymają się mistrzowie Europy – Hiszpanie. Ci, którzy wybrali inne rejony RPA, są w zdecydowanej mniejszości. Japonia, Francja i Dania zamieszkają przy Garden Route, Urugwaj w okolicach Bloemfontein. Kilka drużyn, głównie z Afryki, w rejonie Durbanu. W Kapsztadzie nie mieszka nikt.
Plany były inne. Na przykład Brazylijczycy szukali sobie miejsca w Bloemfontein, Słowacy myśleli o East London na południowym wybrzeżu. Ale obie drużyny wylądowały po namyśle w hotelach między Johannesburgiem a Pretorią, bo stąd najłatwiej się dostać na mecze w innych miastach.