Męczeństwo sędziego Rosettiego

Argentyna – Meksyk 3:1. Wygrana po bramkach pięknej, przypadkowej i ze spalonego

Publikacja: 28.06.2010 04:09

Męczeństwo sędziego Rosettiego

Foto: ROL

Mogło być pięknie. Może nawet tak efektownie jak wtedy, gdy się spotkali w 1/8 finału poprzedniego mundialu.

Meksyk to pierwsza drużyna, która w RPA potrafiła wejść z Argentyną w dialog. Nie przerzucać się z nią argumentami, jak się krótko udawało Nigeryjczykom i Korei Płd., ale tworzyć razem coś, co przetrwa w pamięci.

Niestety, na więcej wrażeń trzeba będzie poczekać, aż w sobotę z Argentyńczykami zatańczą Niemcy. Z meczu Meksyku przetrwają głównie wspomnienia błędów sędziego, kontrowersji i bójki w przerwie. Gole Carlosa Teveza też, pytanie tylko, który dłużej. Ten fantastyczny na 3:0, strzałem z daleka tak mocnym, że Oscar Perez nie utrzymał piłki na palcach, czy ten pierwszy, który zatruł cały mecz.

[srodtytul]Zastrzelcie nas[/srodtytul]

Była 26. minuta, Meksykanin Carlos Salcido zdążył już trafić w poprzeczkę, Andres Guardado strzelić minimalnie obok słupka, a Argentyna nie była dłużna. Leo Messi podał do Carlosa Teveza, jego strzał odbił bramkarz, więc Messi podał jeszcze raz, ale tym razem Tevez był na wyraźnym spalonym. Nie widział tego asystent sędziego, Roberto Rosetti uznał bramkę i od tego zaczął się ciąg niefortunnych zdarzeń.

FIFA zabrania powtarzania kontrowersyjnych sytuacji na stadionowych ekranach, ale kontrowersyjne gole to luka w tym zakazie. Czasami są powtarzane, czasami nie, czasami z dużym opóźnieniem. Bramkę Teveza można było zobaczyć akurat wtedy, gdy Rosetti wezwał swojego asystenta, by zapytać, czy jest pewny swojej decyzji. Sytuacja była absurdalna: Włoch musiał słyszeć krzyk meksykańskich kibiców protestujących, gdy zobaczyli, jak wyraźny był spalony. Ale spojrzeć na ekran nie mógł, bo to wbrew przepisom.

- Przed tą sytuacją graliśmy na poważnie, byliśmy godnymi rywalami. A po niej daliśmy Argentyńczykom pistolet i poprosiliśmy, żeby nas zastrzelili – mówił potem trener Meksyku Javier Aguirre. Jego piłkarze zamiast gola zaczęli szukać zemsty, a znaleźli drugą bramkę dla Argentyny, gdy w 33. minucie Ricardo Osorio, wyprowadzając piłkę, podał ją do Gonzalo Higuaina i ten właściwie mógł już wbiec z nią do bramki.

[srodtytul]Kamerą w twarz[/srodtytul]

Schodzący na przerwę Meksykanie zaczęli dochodzić sprawiedliwości u sędziów, a potem przy argentyńskiej ławce rezerwowych. W środek szamotaniny wkroczył z misją pokojową Diego Maradona, Rosetti ledwo się z tego zamieszania wydostał. Włoch to jeden z najlepszych sędziów, odpowiedzialność za takiego spalonego powinna spaść na liniowego, ale Rosetti postawiony przez FIFA w sytuacji bez wyjścia zupełnie się pogubił. Autorytet próbował przywrócić arogancją, jego wezwania do uspokojenia były żartem, gdy sam trząsł się z nerwów. Kto wie, może właśnie przegrał ten mundial, a miał szansę prowadzić finał.

Zapłacił za absurdalność obecnych reguł. Kamery zaglądają już dosłownie w każde miejsce boiska, nawet mogą przy okazji dać w twarz Gabrielowi Heinze, jak wczoraj gdy Argentyna świętowała drugą bramkę (Heinze oddał), a nie można na stadionie wyświetlić kontrowersyjnej sytuacji. Ekrany są, ale nie pokazuje się na nich tego, co ludzi najbardziej interesuje. A wszystko to pod hasłem: chronimy autorytet sędziego. I potem trzeba patrzeć na Rosettiego, który jest cieniem siebie, bo wprawdzie nie spojrzał na ekran podczas gry, ale zapewne od tego zaczął przerwę. On kończy mecz umęczony psychicznie. Meksykanie – wściekli, i nie zmienił tego piękny gol Javiera Hernandeza na 3:1. Argentyna – z niedosytem, bo ktoś jej psuje radość zwycięstwa, a to, że była lepsza, nie ulegało wątpliwości.

Maradona o spalonym nie chciał po meczu rozmawiać, wolał o tym, jak znów kopano po nogach Messiego, i o bójce w przerwie. – Jeden z Meksyku zaczepił nawet Maria Bolattiego, który jest grzeczniejszy niż Lassie na smyczy – przekonywał Diego. Messiego pytano głównie o to, kiedy wreszcie strzeli pierwszego gola w mundialu. – Mam nadzieję, że Niemcom. A jak nie – uśmiechnął się – to w finale.

[i]-Paweł Wilkowicz z Johannesburga[/i]

[ramka]

[b]Argentyna – Meksyk 3:1 (2:0) [/b]

[b]Bramki[/b] – dla Argentyny: C. Tevez (26, 52), G. Higuain (33); dla Meksyku: J. Hernandez (71). Żółte kartki: R. Marquez (Meksyk). Sędziował Roberto Rosetti (Włochy). Widzów 84 377.

[b]Argentyna:[/b] Romero – Otamendi, Demichelis, Burdisso, Heinze – Maxi Rodriguez (87, Pastore), Mascherano, Di Maria (79, Gutierrez) – Messi, Tevez (69, Veron), Higuain.

[b]Meksyk:[/b] Perez – Osorio, Rodriguez, Marquez, Salcido – Juarez, Torrado, Guardado (61, Franco) – Dos Santos, Hernandez, Bautista (46, Barrera).[/ramka]

Mogło być pięknie. Może nawet tak efektownie jak wtedy, gdy się spotkali w 1/8 finału poprzedniego mundialu.

Meksyk to pierwsza drużyna, która w RPA potrafiła wejść z Argentyną w dialog. Nie przerzucać się z nią argumentami, jak się krótko udawało Nigeryjczykom i Korei Płd., ale tworzyć razem coś, co przetrwa w pamięci.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!