Gdy jednak nie dostrzegli oni gola Franka Lamparda i spalonego Carlosa Teveza, zmienił zdanie.
– Wstyd mi za błędy sędziów, wyraziłem ubolewanie pokrzywdzonym federacjom. Przeprosiny zostały przyjęte, ale trzeba coś z tym zrobić. Trzeba wrócić do dyskusji o wprowadzeniu powtórek wideo – mówił wczoraj na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Dyskusja ma się zacząć w lipcu, ewentualne zmiany zostaną wprowadzone w listopadzie.
W tym samym czasie, gdy Blatter po raz pierwszy mówił o zmianach, sędziowie wyciągnęli rękę do mediów. Otworzyli trening na przedmieściach Pretorii, każdy dziennikarz mógł przyjrzeć się ich pracy i spróbować swoich sił jako asystent arbitra. Zabawa pod tytułem: “Zobaczcie, jak trudny mamy zawód”, polegała na próbie ocenienia pięciu sytuacji – czy był spalony czy nie. Podjęte decyzje konfrontowano później na ekranie monitora z powtórkami.
W treningu sędziów najważniejsze role odgrywali juniorzy lokalnej drużyny piłkarskiej. Na każdym z dwóch boisk było ich pięciu, dwóch atakowało, trzech broniło. Po jednej akcji zmieniała się trójka sędziowska, zostawał tylko instruktor.
Chłopcy udawali brutalne faule oraz ich wymuszanie, krzyczeli na sędziów, starali się tłumaczyć, że nie byli na spalonym. Wybijali piłkę ręką z linii bramkowej, a gdy już niechcący doprowadzili do strzelenia gola – z radości zdejmowali koszulkę, żeby arbiter pamiętał, że w takim przypadku pokazuje się żółtą kartkę. Całość wyglądała trochę jak filmy z Bennym Hillem. Końcówka zajęć, gdy sędziowie biegli dookoła boiska i tańczyli w rytm miejscowych przebojów, wyglądała jak poranek w firmie akwizycyjnej, gdy wszyscy stają w kółku i powtarzają sobie, że dziś muszą sprzedać jak najwięcej produktów. Taki taniec ma pomóc rozładować emocje i pozwolić poczuć arbitrom, że grają w jednej drużynie.