W sierpniu 20 dzieci z rodzin, które szczególnie ucierpiały wskutek powodzi, wyjedzie do Lwowa. Stamtąd wyruszą pociągiem do Krasnodaru na południu Rosji, skąd następnie rozjadą się do czterech różnych miejscowości nad morzami Czarnym i Azowskim. Każda z pięcioosobowych grup z polskim opiekunem będzie mieszkać u polskich rodzin lub przy parafiach katolickich.
– Przez cały czas będą się nimi opiekować miejscowi Polacy – mówi „Rz” Aleksandr Sielicki, szef organizacji skupiającej Polaków z Krasnodaru. Docelowe punkty to Soczi i Anapa nad Morzem Czarnym, Jejsk i stanica Gołubicka nad Morzem Azowskim. W programie jest też zwiedzanie Krasnodaru.
– Chcemy, żeby dzieci poczuły się jak w domu i ani przez chwilę się nie nudziły – mówi Sielicki.
To on był motorem całej akcji, chociaż podkreśla, że jest to wspólna inicjatywa organizacji skupiających Polaków mieszkających na południu Rosji. – Gdy tylko usłyszeliśmy o powodzi, zaczęli do nas dzwonić ludzie z różnych miast, nawet z Inguszetii. Chcieli jakoś pomóc – opowiada Sielicki. Konsulat w Moskwie zasugerował, że najlepszym rozwiązaniem będzie organizacja wakacji dla dzieci.
Skromna inicjatywa przekształciła się w operację międzynarodową. – Pieniądze na przejazd przywiozła do Warszawy Virginia Sikora, działaczka amerykańskiej Polonii, bilety kupuje Konsulat RP we Lwowie – wymienia Sielicki. W pomoc zaangażowały się także miejscowa administracja, uniwersytet i przedstawicielstwo rosyjskiego MSZ w Krasnodarze. – Mamy nadzieję, że uda się też namówić rosyjski konsulat w Krakowie, aby wydał dzieciom bezpłatne wizy – mówią organizatorzy.