– Za dwa tygodnie będziemy w 100 procentach gotowi do przyjęcia zakopanych górników – powiedział gazecie „El Mercurio” przedstawiciel chilijskiego MSW Cristián Barra.
Na początku szacowano, że górnicy uwięzieni w kopalni miedzi i złota San José na północy Chile na głębokości około 700 metrów wrócą do domów najwcześniej przed Bożym Narodzeniem. Później mówiono o listopadzie.
Jednak prace posuwają się tak szybko, że być może spędzą pod ziemią już tylko dwa tygodnie. Bliscy górników, którzy mieszkają w obozowisku zorganizowanym w pobliżu kopalni, przyjęli tę wiadomość z entuzjazmem, choć rząd i ratownicy uprzedzają, że mogą się pojawić niespodziewane przeszkody i akcja przeciągnie się do początku listopada. Ekipy wiercące w skale szyb, którym górnicy mają zostać wydobyci na powierzchnię – jeden po drugim – w specjalnych kapsułach, pracują bez przerwy.
Szyb ma już 300 metrów głębokości. Kiedy będzie gotowy, na dno zasypanej kopalni spuszczą się w kapsułach dwaj ratownicy górniczy i dwaj specjaliści ratownictwa podwodnego. To oni będą kierować akcją od strony kopalni – podał chilijski dziennik „El Mercurio”. Przed wejściem do kapsuły górnicy zostaną wyposażeni w maski z tlenem i ciemne okulary. Przez cały czas będą mogli się kontaktować z ekipą ratunkową na powierzchni.
Już przystąpiono do budowy szpitala polowego, do którego będą natychmiast przenoszeni w celu przeprowadzenia wstępnych oględzin i udzielenia im pomocy w razie potrzeby. Potem będą kierowani do szpitala w Copiapó na szczegółowe badania. Władze przygotowują też infrastrukturę do przyjęcia mediów z całego świata, które będą relacjonowały operację ratunkową. Spodziewanych jest nawet 1000 dziennikarzy.