Zwątpienie nie przyszło

Łukasz Fabiański, bramkarz Arsenalu, o klubie, Euro 2012 i nerwach spokojnego człowieka

Publikacja: 19.12.2010 21:08

Zwątpienie nie przyszło

Foto: ROL

[b]To, że w czasie kontuzji zastąpił pana Wojciech Szczęsny, a nie Manuel Almunia, podobno nie jest dla pana najlepszym znakiem...[/b]

[b]Łukasz Fabiański: [/b] Dlaczego?

[b]Bo Szczęsny jest trudniejszym rywalem od Hiszpana. Głośniej krzyczy, że należy mu się miejsce w pierwszym składzie, i jest młodszy. [/b]

Dla mnie Wojtek jest w porządku. Nie mam nic przeciwko jego zachowaniu, każdy ma swój sposób na dążenie do celu. Dogadujemy się bardzo dobrze, normalnie współpracujemy. Jeśli dalej się tak będzie rozwijał, to może zrobić wielką karierę. Czy w Arsenalu? Życie pokaże. Niezręcznie mi się na ten temat wypowiadać, bo wiadomo, że nasze ambicje są podobne.

[b]Na co dzień jesteście zupełnie inni. [/b]

Nie wie pan tak naprawdę, jaki jestem na co dzień.

[b]Myślę o wizerunku kreowanym w mediach. [/b]

Właśnie na tym polega różnica, że ja nie kreuję żadnego wizerunku, robią to za mnie dziennikarze. Wojtek ma większy wpływ na to, jak go się postrzega.

[b]Pana medialna podróż od "Flappyhandskiego" (Dziurawe ręce – red.) do "Faboulousa" (Wspaniałego – red.) trwała krótko. Skąd wziął pan w sobie siłę, by mimo trudności pokazać Arsene'owi Wengerowi, że potrafi pan bronić w jednej z najsilniejszych drużyn Premiership? [/b]

O Flappyhandskim pisaliście wy, dziennikarze. Sprawiało wam to radość, bo lubicie kopać. Za każdym razem, gdy słyszałem to określenie, ściskało mnie w środku. Jestem spokojny, ale bywało, że miałem ochotę wstać i uderzyć tego, kto tak mówił. To nie było miłe, bo wydawało mi się, że na trochę szacunku zasługuję zawsze – jako człowiek, nie jako bramkarz. Niezależnie od tego, co się działo na boisku. Miałem jednak świadomość popełnianych błędów i starałem się nie przejmować komentarzami.

[b]Nie odpowiedział pan, skąd wziął siłę, by się podnieść. [/b]

Bo nie wiem. Może to się z domu wynosi. Nigdy nie byłem tym wszystkim aż tak mocno zdołowany. Mimo wszystko miałem w sobie wiarę, że jeszcze będzie normalnie. Ani razu nie myślałem o tym, że Arsenal to za wysokie progi, nie chciałem się poddać, wielkie zwątpienie nie przyszło. Czekałem na prawdziwą szansę, która to się zbliżała, to znowu była dalej.

[b]Teraz przyszła kontuzja. Nie boi się pan, że pierwszy skład znowu się oddali? [/b]

Kiedy dowiedziałem się po pierwszej diagnozie, że dwa tygodnie to minimum przerwy, poczułem się trochę przybity, teraz czuję się dobrze, poza tym wreszcie było trochę więcej przerwy między meczami i można było się zregenerować. Z urazem grałem już jakiś czas. Nie wiem dokładnie, jak nazywa się ten mięsień, ale odpowiada za ruszanie biodrami. Sprawiał mi ból, ale aż do meczu z Partizanem, kiedy pod koniec spotkania ukłuło przy wybijaniu piłki, nie myślałem, że będzie potrzebna przerwa na leczenie. Poczułem się jednak gorzej, dzień później zrobiono mi rezonans i przed meczem z Manchesterem United postanowiliśmy nie ryzykować, choć problem był tylko przy kopaniu piłki.

[b]Kiedy Wenger dawał panu szansę w kolejnych meczach, mimo że Manuel Almunia był już zdrowy, poczuł pan większą pewność siebie? [/b]

Tak, poczułem większą swobodę. Świadomość, że gra się jeden mecz, a na następny trzeba czekać miesiąc albo dłużej, jest uciążliwa. Przez ostatnie dwa miesiące graliśmy co trzy dni, a jak było wolne, to przyjechałem na zgrupowanie reprezentacji. Nie było czasu na myślenie, trzeba było pokazać umiejętności i po zakończeniu jednego meczu od razu myśleć o drugim.

[b]W meczu z Newcastle przepuścił pan gola, źle wychodząc do dośrodkowania. Rywale mówili o polowaniu na Fabiańskiego. [/b]

Jakby ktoś policzył stosunek udanych interwencji przy dośrodkowaniach do tych, po których popełniam błędy, wyszłoby mu 99 do 1. Pracuję nad tym, w tamtym meczu za wcześnie wyskoczyłem. Gdybym trochę poczekał i wyszedł z większą siłą do tej piłki, zaatakował z rozpędu ciężarem ciała, to byłoby dobrze. Nie przypominam sobie innej sytuacji w tym sezonie, kiedy popełniłbym taki błąd. Gola z Newcastle strzelił mi Andy Carroll, z którym problemy ma większość bramkarzy w Premiership.

[b]Nie mógł pan trafić do lepszego klubu, Wenger słynie ze stawiania na młodych. [/b]

To gdybanie. Cieszę się, że tak mi się życie potoczyło, cieszę się ze współpracy z tym trenerem, ale przecież nigdy nie wiadomo, jak moje losy wyglądałyby w innym klubie. Może od razu zostałbym tam pierwszym bramkarzem?

[b]Arsenal był liderem Premiership, jednak przegrał z Manchesterem United. Myśli pan, że macie szanse na mistrzostwo? [/b]

Mimo wszystko tak, chociaż rzeczywiście bilans meczów z wielką czwórką nie jest imponujący. Sezon nie doszedł jeszcze do półmetka, jesteśmy w czołówce, a jak patrzę, kto z kim punkty już pogubił, to myślę, że wszystko jest możliwe. W Lidze Mistrzów było podobnie – po trzech meczach mieliśmy komplet punktów i 14 strzelonych goli, a później graliśmy o awans do ostatniej kolejki. W losowaniu nie chciałem trafić na Barcelonę i właśnie na nią trafiliśmy. Będzie ciężko.

[b]Franciszek Smuda powiedział, że jest pan numerem jeden w reprezentacji. Wcześniej mówił tak o Tomaszu Kuszczaku i Arturze Borucu. Wierzy pan selekcjonerowi? [/b]

Hm... Nie do końca. W piłce wszystko szybko się zmienia, ciągle trzeba walczyć, dlatego nie mogę przesadnie podniecać się tym, co mówi Smuda. Nie czuję się teraz numerem jeden w reprezentacji, do turnieju zostało półtora roku, myślę, że wiele będzie zależało od mojej postawy w Arsenalu.

[b]A propos reprezentacji: co chwila jakieś skandale – Peszko, Żewłakow, Boruc... [/b]

Nie było mnie przy żadnej z wymienionych sytuacji. Powiem tylko, że w reprezentacji wszyscy chcemy być bohaterami, bo Euro 2012 to zdecydowanie najważniejszy turniej, na który wszyscy czekamy z wielką ekscytacją. Chcemy, by mistrzostwa Europy zakończyły się dla nas sukcesem.

[b]To znaczy? Wyjściem z grupy? [/b]

Sam nie wiem, może to zbyt optymistyczne i może ktoś mi to później wypomni, ale strefy medalowej nie możemy wykluczać. Tym bardziej że będziemy mieli za sobą kibiców. Podczas meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej zobaczyliśmy kolejny raz, że fani naprawdę mogą dodać skrzydeł.

[b]Trochę pan przeszarżował. Rok 2010 to pasmo porażek. Optymizmu w narodzie nie ma. [/b]

Nie ma, ale do turnieju mimo wszystko zostało trochę czasu i myślę, że ten optymizm jeszcze zbudujemy.

[b]W jakim języku krzyczy pan do obrońców w kadrze? [/b]

Po polsku.

[b]Wiosną mogą przed panem grać Francuz Damien Perquis, Kolumbijczyk Manuel Arboleda i Niemiec Sebastian Boenisch. Co myśli pan o naturalizowaniu piłkarzy? [/b]

Nie robiłbym tego na potęgę, moim zdaniem powinny mieć znaczenie polskie korzenie. Chociaż ten Arboleda to podobno mówi po polsku i czuje się Polakiem, więc też nie widzę przeszkód.

[b]Jeden z piłkarzy przyznał ostatnio po cichu, że nie wiedział, jak nazywa się jego kolega z reprezentacji, który grał obok. Nie ma pan wrażenia, że zmian jest zbyt dużo? [/b]

Trener Smuda ma świadomość, że im bliżej turnieju, tym rzadziej powinien się zmieniać skład. Musimy się zgrać, kończy się już chyba okres szukania i próbowania. Podejrzewam, że za chwilę naturalnie przejdziemy do etapu dopracowywania szczegółów. Z reprezentacją jest inaczej niż z klubem, nie da się tego przygotować na codziennych treningach. Można tylko układać klocki.

[b]Został pan gwiazdą YouTube'a. Ponad 300 tysięcy ludzi obejrzało, jak przewraca pan oczami po marnym dowcipie Grzegorza Laty. Podoba się panu poczucie humoru prezesa PZPN? [/b]

I co mam odpowiedzieć? Przez telefon nie da się przewrócić oczami.

[i]–rozmawiał Michał Kołodziejczyk[/i]

[ramka]Do Arsenalu trafił w 2007 roku z Legii Warszawa za blisko 4,5 miliona euro. Ma 25 lat, urodził się w Kostrzynie nad Odrą. Po odejściu Artura Boruca z Legii stał się podstawowym piłkarzem klubu, wywalczył mistrzostwo Polski. W reprezentacji rozegrał 17 meczów, był rezerwowym na mundialu w 2006 roku i Euro 2008. W Arsenalu długo siedział na ławce, Arsene Wenger postawił na niego dopiero kilka tygodni temu.[/ramka]

[b]To, że w czasie kontuzji zastąpił pana Wojciech Szczęsny, a nie Manuel Almunia, podobno nie jest dla pana najlepszym znakiem...[/b]

[b]Łukasz Fabiański: [/b] Dlaczego?

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!