W jednej ze stołecznych komend z ok. 70 radiowozów połowa nie może wyjechać na miasto. – Albo są uszkodzone, albo nie mają aktualnych przeglądów technicznych – żali się nam oficer stołecznej policji.
Dodaje, że szefostwo pożycza radiowozy z innych jednostek, aby mieć czym dowieźć zatrzymanych do prokuratury czy do sądu. Opowiada, że bywały już przypadki, że policjanci sami składali się na naprawę radiowozu.
Długie naprawy
Podobna sytuacja jest też w w innych warszawskich komendach i komisariatach.
Na przykład w jednym z komisariatów zepsute są wszystkie radiowozy cywilne. – Jeden nie nadaje się już całkowicie do naprawy, a inne czekają na swoją kolej w warsztacie – mówi funkcjonariusz. Dodaje, że ostatnio w policyjnych warsztatach nie było narzędzi do odkręcania części w fiatach brava.
– Sami pojechaliśmy do salonu fiata, aby nam je wypożyczyli i zawieźliśmy je do naszych warsztatów, gdzie używali ich nasi mechanicy. W warsztatach nieraz słyszałem, że samochód można zostawić do przeglądu, ale nie wiadomo, kiedy zostanie on wykonany. Są auta, które na naprawę czekają nawet rok – opisuje.