Tomasz Wołkow, pedagog ulicy ze stowarzyszenia Grupa Pedagogiki i Animacji Społecznej, na pytanie: „A co to pragozwierz?", odpowiada: – Tajemnica. Dzieci zaczęły go dopiero wczoraj robić. I przed zaprezentowaniem instalacji za wiele byśmy nie chcieli zdradzać. To będzie hybryda.
Grupa Tomasza Wołkowa pomaga trudnym dzieciom i młodzieży z praskich ulic. Instalację przygotowuje dziesięcioro z nich, artyści mają od dziesięciu do 15 lat. Na Gpas.org.pl stowarzyszenie o swych celach informuje tak: „Dzieci spędzające większą część czasu na ulicach i podwórkach to coraz częstszy obrazek w praskiej dzielnicy. Uciekają z domów, ze szkół, są wyrzucane ze świetlic i klubów. Czują się odrzucone przez wszystkich. (...) Dlatego, by do tego nie dopuścić, by dzieci nie powielały schematu życia rodziców, jesteśmy z nimi i proponujemy im alternatywę dla nudy, pustki i bezczynności".
Jednym z pomysłów na praskie dzieciaki były wizyty w zoo.
– Od lat współpracujemy ze stowarzyszeniem. Ono nie ma stałej siedziby, więc jego pracownicy poznają z dziećmi różne fajne miejsca. Zorganizowaliśmy dla nich cykl zajęć. Uczniowie poznawali ogród i zwyczaje zwierząt. I na bazie tego, co zobaczyli i zapamiętali, mieli zrobić pragozwierza. Bo chcemy, by takie spotkania były twórcze, by podczas zwiedzania nie gapić się bezmyślnie na zwierzaki – tłumaczy Agata Borucka z działu dydaktycznego zoo.
Na pragozwierza pieniądze wyłożyło stołeczne Biuro Edukacji. W magazynie przy ul. Inżynierskiej stoją już dwie nogi zwierza tworzonego z żywicy, siatki i prętów. Dzieciaki same go zaprojektowały. Będą go dalej tworzyły w piątek. – Pragozwierz będzie wielkości człowieka i stanie na terenie ogrodu. Ma tam stać cały rok. Chcemy, by uroczyste odsłonięcie pragozwierza odbyło się pod koniec czerwca – zapowiada Tomasz Wołkow.