– Do katastrofy smoleńskiej doszło nie na skutek tego, że obezwładniony samolot uderzył w ziemię. W rzeczywistości katastrofa nastąpiła już na wysokości 15 m nad poziomem pasa, kiedy przestało działać zasilanie – powiedział poseł PiS Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r.
Ta informacja była najmocniejszym akcentem konferencji, podczas której prezes PiS Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz przedstawili drugą część "Białej księgi smoleńskiej tragedii". To liczący ponad 160 stron zbiór dokumentów podsumowujących dotychczasowe prace parlamentarnego zespołu.
– Mieliśmy wizję tej katastrofy taką oto, że samolot się rozbija, uderzając o ziemię, i wtedy, co naturalne, przestają działać urządzenia. Jeśli przestały działać wcześniej, to należy postawić pytanie, czy nastąpiła jakaś awaria – komentował Jacek Sasin, wiceszef Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w rozmowie z Onet.pl .
Zdaniem Wojciecha Łuczaka, eksperta ds lotnictwa stwierdzenie Macierewicza, to absurd. -Samolot w momencie zetknięcia z ziemią był sprawny. Załoga polskiego Tu-154M w żaden sposób nie meldowała o jakichkolwiek problemach technicznych, a czarne skrzynki, które zapisywały parametry lotu, nie zarejestrowały niczego, co wskazywałoby na awarię techniczną maszyn - mówił Łuczak w rozmowie z Onet.pl
Druga część księgi
Autorzy przedstawianej w czwartek części białej księgi dotyczącej Polski opisują cztery tezy dotyczące: zaniedbania przy tworzeniu bezpiecznej floty powietrznej oraz zabezpieczeniu wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, bezprawnego przekazania śledztwa w sprawie katastrofy stronie rosyjskiej oraz gry dyplomatycznej mającej obniżyć rangę tej wizyty.