Według relacji pracowników zoo, pierwsze spotkanie szympansów przypominało rażenie piorunem. On, 14-letni awanturnik, ona – 22-letnia stateczna samica, nie widzą świata poza sobą. – Szympansy mieliśmy stopniowo przyzwyczajać do siebie. Okazało się to zbyteczne, już zamieszkają w jednej sypialni – zapowiada dyrektor zoo Andrzej Kruszewicz.
Takiego scenariusza nie nakreślił nawet przebywający w Japonii międzynarodowy specjalista od łączenia stada szympansów. Patricka z Lipska radził ostrożnie zapoznawać z naszymi małpami, bo znany jest on z ciężkiej łapy: prał wszystkich, jak popadnie. W ten sposób z bratem zdominowali stado w niemieckim zoo i zdetronizowali tamtejszego lidera. A że dwóch liderów w stadzie nie może być, zesłano Patricka do nas. Tu spotkał się przez kraty z jedynym nad Wisłą samcem, później z dominującą w stadzie samicą. Patrick ignorował małpy, więc połączono go ze stadem.
W Warszawie było wielkie zapotrzebowanie na Patricka i Kimberly. Ich przewaga nad naszym stadem polega na czystych genach. Nasze szympansy po przebadaniu nie otrzymały zgody na prokreację. Samicom wszyto między łopatki czipy antykoncepcyjne.
Koordynator gatunku zdecydował, że z Danii przyjedzie Kimberly, która z niemieckim samcem założy warszawską czystą genetycznie linię tego gatunku.
I chyba się uda, bo zapałali do siebie żarliwą miłością.