„Nie sądzę, żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności. Nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał" – takie zdania pojawiły się w książce prezesa PiS, którą reklamowano na finiszu kampanii wyborczej.
Sugestie Kaczyńskiego wywołały medialną awanturę. Krytykowano je zarówno w polskich mediach, jak i w Niemczech. Politycy PO zarzucili liderowi PiS, że szkodzi polskim interesom.
– Platforma w kampanii poszukiwała czegoś, co pozwoliłoby odgrzać dane emocje i strach przed „złym, niekompetentnym PiS". Nieprecyzyjne sformułowania dotyczące kanclerz Merkel pozwoliły na narzucenie zgodnej z taką strategią interpretacji słów Kaczyńskiego – mówi „Rz" dr Rafał Chwedoruk, politolog.
„Rz" ustaliła, że PiS mogło uniknąć tej wpadki.
Książka Kaczyńskiego miała iść do druku bez kontrowersyjnego fragmentu dotyczącego Angeli Merkel. Według naszych informatorów jeden z recenzentów, który dla sztabu PiS opiniował książkę, zakreślił te fragmenty jako mogące zaszkodzić kampanii.