Ustalenia biegłych zaangażowanych przez warszawską prokuraturę to kolejny w ostatnich tygodniach dokument zmieniający dotychczasową wiedzę o katastrofie smoleńskiej. To również kolejny cios w raport Jerzego Millera.
Eksperci na działaniach BOR w związku z wizytami w Smoleńsku premiera 7 kwietnia 2010 r. i prezydenta 10 kwietnia nie zostawiają suchej nitki.
- Dopatrzyli się nieprawidłowości, które miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób: premiera oraz prezydenta i jego małżonki - mówi "Rz" Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Z ustaleń "Rz" wynika, że również NIK, która badała organizację wizyt, ustaliła, iż BOR nie sprawdził stanu bezpieczeństwa lotniska w Smoleńsku. Nie zabezpieczał też go własnymi siłami. W całości zdając się w tym zakresie na stronę rosyjską.
Prokuratorzy zrobili analizę porównawczą, jak BOR wywiązywał się ze swoich zadań podczas innych zagranicznych wizyt VIP. Okazało się, że były one lepiej zabezpieczone.