Koszty wynikają z honorarium, jakie otrzymała kancelaria prawna wynajęta przez ratusz. Sąd nakazał ujawnienie w ciągu 14 dni personaliów osób, z którymi ratusz podpisał trzy umowy-zlecenia. Jeśli miasto nie zastosuje się do tego wyroku, urzędnik za to odpowiedzialny będzie musiał zapłacić 2 tys. zł grzywny.
To kolejna spektakularna porażka warszawskiego ratusza w toczącym się trzeci rok sporze sądowym o jawność umów cywilnoprawnych. Pieniądze, które w ten sposób wypływały z urzędu – bez przetargów czy konkursów – można liczyć w miliony. W 2010 r. ratusz wydał na nie 31 mln zł. W 2011 – 26 mln zł.
Właśnie dlatego radny PiS Jarosław Krajewski poprosił o kilka konkretnych kontraktów. Chciał m.in. poznać nazwiska osób, które za obsługę prasową konferencji Biura Edukacji zainkasowały 10 tys. zł czy wykonały "analizę socjologiczną pikniku naukowego" za 4 tys zł.
Wystąpił o te dane w trybie dostępu do informacji publicznej. Ratusz odmówił, bo uznał, że ma tu zastosowanie ustawa o ochronie danych osobowych. W listopadzie ubiegłego roku sąd wydał jednak korzystny dla Krajewskiego wyrok i nakazał miastu udostępnić kontrakty. W grudniu sąd nadał klauzulę natychmiastowej wykonalności, a w lutym 2012 oddalił wniosek ratusza o zawieszenie wykonania wyroku do czasu rozpatrzenia wniosku o kasację, złożonego w Sądzie Najwyższym.
Władze stolicy nie chciały zadeklarować, czy wolą zapłacić grzywnę i poczekać do kasacji, czy zastosują się do postanowienia sądu i umowy jednak ujawnią.