Ewakuowano 1200 osób. Świadkowie tragedii twierdzą, że płomienie niszczą wsie i osiedla.

Płoną zielone płuca Walencji, gęsto zaludniony pas lasów, pastwisk i pól położony 50 km od miasta. Ogień zaprószono podczas instalowania na jednym z osiedli baterii słonecznych. Teraz obejmuje pięć gmin, bo przy 40. stopniowym upale i silnym wietrze płomienie bardzo szybko się rozprzestrzeniają.

Większość z ewakuowanych nie miała czasu nawet na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy. - Kiedy uciekałem płomienie trawiły już położony opodal bar. Nie było ani jednego wozu strażackiego - skarży się jeden z poszkodowanych.

Strażacy mówią, że próbują opanować front i tył pożaru. W akcji bierze udział 200 wozów, 10 samolotów, wojsko i ochotnicy.