Bogdan M., były zastępca szefa policyjnego Centrum, który zajmował się logistyką, usłyszał w Prokuraturze Okręgowej Warszawa - Praga zarzut niedopełnienia obowiązków, i przekroczenia uprawnień, a także poświadczenia nieprawdy w dokumentach.
Podobne zarzuty prokurator postawił byłej naczelnik wydziału zaopatrzenia, dwóm innym policjantom z CSP, dwóm pracownikom cywilnych tej jednostki oraz pracownikom firmy, mieszczącej się pod Łodzią, którzy sprzedawali sprzęt sportowy.
Z naszych ustaleń wynika, że sprawa dotyczy przetargu, który w 2009 roku rozpisało CSP w Legionowie. Chciało ono kupić sprzęt sportowy do hali technik interwencji. To miejsce, gdzie funkcjonariusze ćwiczą sztuki walki.
Postępowanie przetargowe wygrała spółka mająca siedzibę w podłódzkim Tuszynie. Za dostawę mat i materacy m.in. służących do ćwiczenia judo policja miała zapłacić 217 tys. zł.
Okazało się, że część sprzętu nigdy nie trafiło do CSP, pomimo tego, że policja za niego zapłaciła. Sprawa wyszła na jaw w czasie kontroli prowadzonej przez Biuro Kontroli KGP w 2011 r. Z protokołu pokontrolnego wynika, że nie znaleziono sprzętu o wartości 148 tys. zł., a do CSP trafił sprzęt o innych parametrach niż zamówiony. - W czasie kontroli okazało się, że umowa została wykonana fikcyjnie - mówi jeden z policjantów. A jednocześnie z dokumentów księgowych wynikało, że wszystko jest w porządku. Gdy sprawa wyszła na jaw, kierownictwo CSP przekonywało kontrolerów, że sprzęt który miał trafić do jednostki, został przekazany do reklamacji.