Nie. Te projekty zapewne zostaną skierowane do dalszych prac w komisji, która w każdej chwili może się zająć jeszcze jednym dokumentem. Nie czekałam też z projektami o związkach partnerskich.
No właśnie, a komisja ustawodawcza uznała projekty za niekonstytucyjne.
Komisja ustawodawcza wydaje opinię, a decyzję o porządku obrad podejmuje marszałek przy udziale Prezydium Sejmu.
Media niedawno informowały, że uratowała pani klub PO od wojny ideologicznej właśnie na tle stosunku do in vitro.
Uważam, że musimy znaleźć rozwiązanie, które zostanie zaakceptowane przez posłów konserwatywnych i liberalnych i przygotować jeden wspólny projekt ustawy w tej sprawie.
Gdyby kompromis był możliwy, to ten projekt już by powstał, czyż nie? Sprawa przecież ciągnie się od pięciu lat.
Chodzi o dojrzały kompromis, a ten, zwłaszcza w sprawach światopoglądowych, wymaga czasu. To, co będziemy popierać, ma być też zgodne z aktualną wiedzą medyczną i służyć ludziom, a nie politycznym celom.
W najbardziej newralgicznej sprawie, mrożenia zarodków, nie widać szans na kompromis w klubie PO.
To prawda. Nie jest łatwo. Jedni mówią, że nie godzą się na zamrażanie, a inni, że stymulacja hormonalna nie jest obojętna dla organizmu kobiety. Można sobie jednak wyobrazić, że potencjalni rodzice przed zabiegiem in vitro zobowiązywaliby się, iż wykorzystają wszystkie zarodki, czyli również te zamrożone. Rozwiązanie powinno być akceptowane przez jak najwięcej środowisk.
Pewnie spogląda pani jeszcze na resort zdrowia, którym kierowała pani przez cztery lata. Jak pani ocenia decyzje personalne swojego następcy? Na przykład spodziewaną nominację dla posła Neumana, który nie miał zbyt wiele wspólnego ze służbą zdrowia?
W ochronie zdrowia, zarówno w szpitalu, jak i w ministerstwie, potrzebni są również specjaliści w dziedzinie finansów i zarządzania. Sama współpracowałam z Jakubem Szulcem, ekonomistą, i jego kompetencje oceniam bardzo wysoko. Każdy minister musi mieć swobodę w doborze współpracowników. Ja już w tym resorcie nie pracuję, więc nie chcę tego oceniać.
Ale jeszcze ciągną się za panią sprawy z czasów, gdy była pani ministrem zdrowia. Antoni Macierewicz z PiS uważa, że kłamała pani, iż uczestniczyła w Rosji w sekcjach zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Chce złożył doniesienie o popełnieniu przez panią przestępstwa.
Niech składa. Nigdy nie mówiłam, że uczestniczyłam w sekcjach. Nie po to tam byłam. Razem z grupą lekarzy opiekowałam się rodzinami, które przyjechały identyfikować ciała swoich najbliższych. Nasi patomorfolodzy w tym pomagali. Nie w sekcjach. Nie musiałam jechać do Rosji. Zrobiłam to i wiem, że nasza obecność wielu rodzinom pomogła. Byliśmy tam potrzebni i dlatego dziś zrobiłabym to samo. Nawet gdyby dziesięciu Macierewiczów codziennie mnie szkalowało, nie odbiorą mi przekonania, że byłam tam, gdzie powinnam.
—rozmawiała Eliza Olczyk