Niech się Rosja boi Kataru

Rosnąca konkurencja producentów skroplonego gazu ziemnego na rynkach europejskich i azjatyckich, takich jak Algieria i Australia, a także rosyjski eksport tego surowca ropociągami, wymusi na Katarze zmiany w jego relacjach klientami – przewidują eksperci amerykańskiego think tanku

Publikacja: 13.12.2012 19:04

Czy dostawcy skroplonego gazu ziemnego wygrają konkurencję z rosyjskimi ropociągami?

Czy dostawcy skroplonego gazu ziemnego wygrają konkurencję z rosyjskimi ropociągami?

Foto: AFP

Red

Szybko kurcząca się produkcja brytyjskiego gazu ziemnego z tradycyjnych złóż na Morzu Północnym i ostatnie zawirowania cenowe na tym rynku sprawiają, że Londyn jest pod dużą presją, by utrzymać obecną, spotową strukturę rynku przy imporcie gazu ziemnego. Wielka Brytania chce przede wszystkim zapewnić sobie kontrakty z dużym, wiarygodnym dostawcą.

Proponowane wydłużenie rurociągu Nord Stream i związany z tym długoterminowy kontrakt z Rosją jest dla Londynu lepszą opcją niż spotowe status-quo, ale wiąże się to z wysokimi wstępnymi kosztami inwestycyjnymi. Najlepszą opcją dla Wielkiej Brytanii byłoby zastąpienie spadającej produkcji z Morza Północnego długoterminowym kontraktem na dostawy skroplonego gazu ziemnego, tym bardziej, że kraj ma już rozbudowaną infrastrukturę do importu tego surowca.

Angielskojęzyczna wersja tekstu na www.stratfor.com

Katar, główny dostawca skroplonego gazu ziemnego do Wielkiej Brytanii, unikał w przeszłości zawierania długoterminowych kontraktów z Londynem, ale trend ten prawdopodobnie się zmieni. W Azji Katar już znajduje się pod wielką presją z powodu nadprodukcji gazu ziemnego i stara się zastąpić transakcje spotowe długoterminowymi kontraktami, by zachować udział w rynku. Podobna dynamika może mieć miejsce w Wielkiej Brytanii, ponieważ rynek ten może łatwo stać się odbiorcą tańszego gazu rosyjskiego, przesyłanego przez rurociąg. Potencjalna umowa BP z Gazpromem odzwierciedla potencjalny zwrot na globalnym rynku gazu ziemnego, bo surowiec przesyłany rurociągami zaczyna wchodzić na terytorium zarezerwowane dotąd dla skroplonego gazu ziemnego. Ta zmiana może być dzwonkiem alarmowym dla Kataru, by dostosować swoje praktyki cenowe do nowych realiów rynku brytyjskiego.

Jak przestawić się na import

Mimo że Wielka Brytania wciąż stanowi kluczowy kraj tranzytowy dla reeksportu gazu ziemnego do Irlandii i Belgii, do końca dekady straci znaczną część swoich tradycyjnych dostaw z Morza Północnego. Brytyjczycy przygotowują się na spadek dostaw surowca z regionu przestawiając swoją infrastrukturę na import skroplonego gazu ziemnego. Biorąc pod uwagę nader skromne połączenia infrastruktury energetycznej z kontynentem, dostawy skropionego gazu ziemnego drogą morską są najlepszym rozwiązaniem.

Skroplony gaz stanowi obecnie blisko 50 procent brytyjskiego importu gazu ziemnego. Wielka Brytania stworzyła imponującą infrastrukturę do importu tego surowca w ramach planu liberalizacji rodzimego rynku gazu ziemnego. Ma pięć terminali regazyfikacyjnych, z potencjałem importowym sięgającym 50 miliardów metrów sześciennych rocznie. To prawie dwa razy więcej niż 25,3 miliarda metrów sześciennych, które kraj ten zaimportował w 2011 roku. Potrzebne są jedynie drobne modernizacje istniejących zakładów (z których większość jest już w fazie planowania), aby Wielka Brytania mogła polegać niemal wyłącznie na imporcie skroplonego gazu ziemnego, neutralizując straty wywołane spadkiem produkcji na Morzu Północnym.

Spowodowałoby to jednak to, że kraj byłby całkowicie uzależniony od kilku dużych dostawców zdolnych do obsłużenia rozwoju i tak już dużego brytyjskiego rynku. Katarskie zakłady produkcji skroplonego gazu ziemnego wykorzystują prawie 100 procent swoich mocy, a kraj nałożył moratorium do 2015 roku na projekty rozszerzające potencjał produkcyjny, uzasadniając to obawami rynkowymi. Doha wciąż jednak może zwiększyć swoją produkcję, by zrównoważyć spadek wydobycia ze złóż na Morzu Północnym. W latach 2009-20011 Katar był zdolny zwiększać swoje moce produkcyjne, jeżeli chodzi o skroplony gaz ziemny o 63 miliardy metrów sześciennych rocznie.

Algieria ma mniejsze rezerwy gazu ziemnego niż Katar, a jej koszty produkcyjne są wyższe. Jednak bliskość do Europy i historyczna skłonność do zawierania długoterminowych kontraktów z europejskimi odbiorcami czyni z niej atrakcyjnego dostawcę gazu ziemnego dla wielu państw Unii. Kraj ten chce zwiększyć swoje moce produkcyjne gazu ziemnego o około 50 procent do połowy 2013 roku, do 40 miliardów metrów sześciennych rocznie. Biorąc pod uwagę niepewną sytuację polityczną w Libii Algieria jest jedynym państwem północnoafrykańskim, które może znacząco zwiększyć eksport skroplonego gazu ziemnego do Wielkiej Brytanii (z 0,4 procent łącznego importu gazu ziemnego do 0,9 procent) i zastąpić spadek wydobycia ze złóż Morza Północnego. Uzależnienie od cen spotowych skroplonego gazu ziemnego powoduje, że brytyjskie koszty energii są chwiejne, przez co Londynowi trudno utrzymać obecną strukturę importu gazu. Wynika to z faktu, że popyt Azji Wschodniej na skroplony gaz ziemny winduje ceny, za co rachunek płaci Wielka Brytania. Na początku 2012 roku cena osiągnęła szczyt na poziomie blisko 600 dolarów za tysiąc metrów sześciennych i była o ponad 30 procent wyższa niż średnia cena w UE w tym samym okresie. Londyn stara się zabezpieczyć przed wahaniami cen próbując podpisać długoterminowe kontrakty na import gazu ziemnego, ale dotąd bez większego powodzenia.

Opcja rosyjska

25 listopada BP ogłosiło, że podjęło rozmowy z rosyjskim rządem i innymi udziałowcami konsorcjum budującego gazociąg Nord Stream na temat możliwości pociągnięcia go do Wielkiej Brytanii. Rozmowy rozpoczęły się w kilka tygodni po tym, jak państwowy rosyjski koncern naftowy Rosneft przejął udziały BP w rosyjskim joint-venture TNK-BP, dając BP szansę na wznowienie snutych od dekady planów, by połączyć rosyjskie złoża gazu ziemnego bezpośrednio z Wielką Brytanią. W kontrakcie pomiędzy obiema firmami była klauzula, że BP będzie szukać możliwości w Rosji jedynie w ramach działalności TNK-BP. Przestała ona jednak obowiązywać po wycofaniu się BP z TNK-BP.

Uzyskanie dostępu do rynku brytyjskiego byłoby korzystne dla Gazpromu, który chce wzmocnić obecność w Europie Zachodniej. Rurociąg byłby dla Gazpromu dużym i trwałym źródłem przychodów, szczególnie gdyby był on w stanie obniżyć ceny tradycyjnego importu skroplonego gazu ziemnego. Zwiększa to prawdopodobieństwo, że Moskwa zaoferuje Londynowi konkurencyjne ceny gazu ziemnego w ramach długoterminowego kontraktu. Jeżeli gazociąg zostanie wybudowany, Rosja może zaproponować Wielkiej Brytanii ceny podobne do tych, które pobiera od Niemiec, czyli około 380 dolarów za tysiąc metrów sześciennych.

Dla porównania w lutym brytyjskie ceny skroplonego gazu ziemnego sięgnęły dwuletniego maksimum na poziomie 582 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, a obecnie oscylują wokół 390 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. Gdy gigantyczne złoża rosyjskiego gazu ziemnego w północnej części Półwyspu Jamalskiego zaczną być eksploatowane w 2016 roku, Gazprom będzie w stanie zaoferować klientom Nord Stream duży wolumen zapewne po niższej cenie.

Pod koniec września Gazprom i brytyjska firma energetyczna Centirca podpisały trzyletni kontrakt na dostawy 2,4 miliarda metrów sześciennych gazu rocznie poprzez brytyjsko-belgijski interkonektor. Pomimo stosunkowo małej skali ta transakcja pokazuje, że Rosja jest skłonna dostosować się do specyfiki brytyjskiego rynku gazu ziemnego. W ramach umowy zrezygnowano z tradycyjnej indeksacji w oparciu o cenę ropy, preferowaną przez Rosję, na rzecz indeksacji spotowej, zgodnej z brytyjskimi regułami rynkowymi.

Plan przedłużenia Nord Stream do Wielkiej Brytanii znajduje się we wczesnej fazie. BP i Gazprom ostrożnie mówią o roku 2016. Trasa którą miałby biec gazociąg nie została jeszcze nakreślona, podobnie jak cena projektu, choć wysokie koszty budowy Nord Stream do Niemiec sugerują, że chodzi o kilka miliardów euro.

Wysokie wstępne koszty inwestycji pozostają największą przeszkodą na drodze do realizacji projektu. Rosja już musi wziąć na siebie pięć miliardów dolarów za podwojenie przepustowości Nord Stream, a w grudniu mają ruszyć prace nad projektem South Stream, wyceniane na 16 miliardów dolarów. Gazprom nie ma obecnie funduszy na realizację kosztownych projektów; tylko bezpośrednia interwencja Kremla mogłaby uwolnić potrzebny kapitał. Wielka Brytania też nie ma pieniędzy na sfinansowanie projektu. Kryzys finansowy w poważny sposób ograniczył dostępność kapitału na duże projekty infrastrukturalne, szczególnie biorąc pod uwagę długi zaciągnięte przez Wielką Brytanię przy rozbudowie infrastruktury do importu skroplonego gazu ziemnego w 2009 roku.

Nowa opcja dla Wielkiej Brytanii zwiększa presję na Katar i innych dostawców surowca, takich jak Algieria, którzy będą musieli albo połączyć siły, albo rozszerzyć swój udział w rynku północnoeuropejskim. Katar tradycyjnie próbuje dywersyfikować interesy, ostrożnie równoważąc eksport pomiędzy Europę i dużych konsumentów energii z Azji.

Nie tylko Londyn próbuje znaleźć nowe źródła zaspokojenia swoich potrzeb energetycznych. Rosja spogląda też na Japonię. Spodziewany wzrost produkcji skroplonego gazu ziemnego w regionie Indo-Pacyfiku, który może znacząco zmienić sytuację na azjatyckim rynku gazu ziemnego. Ponieważ presja rośnie z obu stron, Katar, globalny lider w eksporcie skroplonego gazu ziemnego, będzie musiał dostosować swoje strategie biznesowe nie tylko pod kątem utrzymania udziału w rynku, ale również zachowania długoterminowych źródeł przychodów, kluczowych do realizacji narodowych interesów i ambicji w polityce zagranicznej.

Uzależniona Japonia

Seria zmian na japońskim rynku gazu ziemnego stwarza możliwości dla alternatywnych dostawców surowca do tego kraju. Podobnie jak w przypadku rynku europejskiego regionalna dynamika skłoniła Rosję do zintensyfikowania wysiłków na rzecz zwiększenia eksportu do Azji, gdzie Moskwa musi się jednak liczyć z mocną konkurencją.

Wcześniejsza dominacja Kataru pozwalała mu jak dotąd działać szybciej niż Rosji w kwestii konsolidacji o rozszerzania swojej obecności w Japonii i na innych dużych rynkach azjatyckich. Moskwa może jednak rzucić wyzwanie Dosze szybko inwestując kapitał potrzebny do wykorzystania przewagi konkurencyjnej, jaką daje gaz przesyłany rurociągami.

Położenie wysp japońskich i brak zasobów naturalnych powoduje, że kraj ten jest w wysokim stopniu uzależniony od importu energii, szczególnie skroplonego gazu ziemnego. Japonia od dekady jest największym importerem tego surowca.

I tak już wysoki poziom konsumpcji skroplonego gazu ziemnego zwiększył się dramatycznie po katastrofie w elektrowni atomowej Fukushima Daiichi w marcu 2011 roku. Utrata energii atomowej, która zaspokajała część rodzimych potrzeb energetycznych, spowodowała że konsumpcja i import gazu ziemnego wzrosły do 120 miliardów metrów sześciennych rocznie – to o 30 procent więcej niż w 2010 roku.

Utrata elektrowni Fukushima jest uważana za moment przełomowy, jeżeli chodzi o korzystanie przez Japonię z własnych źródeł energii nuklearnej. Z tym że łączna produkcja japońskiego sektora nuklearnego spadała od początku poprzedniej dekady, z racji problemów technicznych i braku możliwości wymiany reaktorów. To, czy rząd powinien wznowić program rozwoju energetyki nuklearnej jest obecnie przedmiotem gorącej debaty w Japonii. Tak czy inaczej potrzebne będą dodatkowe inwestycje po to, by zrównoważyć spadek produkcji energii nuklearnej, a Tokio prawdopodobnie nie znajdzie pieniędzy na te inwestycje.

Szacunki dotyczące importu gazu ziemnego przez Japonię w 2020 roku zależą od tego, czy kraj ten wznowi program rozwoju energetyki jądrowej i oscyluje pomiędzy 110 a 117 miliardami metrów sześciennych rocznie. Japonia prawdopodobnie pozostanie największym na świecie importerem skroplonego gazu ziemnego i jednym z pięciu największych importerów gazu ziemnego w następnej dekadzie. Dla porównania chiński import skroplonego gazu ziemnego nie powinien do 2020 roku przekroczyć 60 miliardów metrów sześciennych, a liczba to może spaść, jeżeli Pekinowi uda się wykorzystać krajowe rezerwy gazu łupkowego.

Pilne potrzeby energetyczne Japonii pozwoliły Katarowi narzucić wyższe ceny i strukturę płatności, która wiąże ceny gazu ziemnego z ropą. Ten ostatni warunek wywołał wściekłość w Japonii, która uznała, że Doha stosuje praktyki monopolistyczne. Skłoniło to Tokio do szukania alternatywnych źródeł długoterminowych kontraktów.

Szansa Moskwy

Pomimo dominacji Kataru na rynku skroplonego gazu ziemnego Japonia stara się unikać uzależnienia od jednego dostawcy. Podobnie jak Wielka Brytania, Japonia chciałaby zapewnić sobie energetyczną niezależność, uwalniającą ją od ryzyka wahań w dostawach. Rosja jest jedynym znaczącym eksporterem gazu ziemnego w regionie Azji-Pacyfiku i mocno inwestuje w swój potencjał eksportowy obliczony na Azję, chcąc w ten sposób zrównoważyć strukturalne zmiany zachodzące na rynku europejskim.

Rosyjskie próby zbudowania infrastruktury do eksportu gazu ziemnego do Chin były dotąd niemrawe i potykały się o liczne kwestie techniczne i polityczne. Kiedy stało się jasne, że Chiny wolą importować gaz z Azji Środkowej zamiast z Rosji, Moskwa skupiła się na rynkach Japonii i Korei Południowej.

Na razie Moskwa skupiła się w większości na eksploatacji złóż na Pacyfiku, z których miałby popłynąć skroplony gaz. Projekt Sachalin, realizowany od 2009 roku to pierwsza (i na razie jedyna) inicjatywa Rosji jeżeli chodzi o eksport skroplonego gazu ziemnego – i jedna z najkosztowniejszych w portfelu energetycznym Kremla. Mimo bliskości docelowych rynków azjatyckich i związanych z tym mniejszymi kosztami transportu, wysoka cena eksploracji w trudnych warunkach panujących na Morzu Ochockim likwiduje przewagę cenową, której Rosja potrzebuje, by zastąpić Katar w roli głównego dostawcy gazu ziemnego dla gospodarek regionu Azji-Pacyfiku.

Relatywna przewaga Rosji opiera się na jej złożach lądowych i zdolności zbudowania infrastruktury gazociągowej stosunkowo niskim kosztem, dzięki której będzie mogła zapewnić duże dostawy gazu ziemnego. Strategia Moskwy na Wschodzie zmierza w tym kierunku. Eksploatowane są złoża na wschodniej Syberii, które mimo wszystkich technicznych wyzwań pozostają dużo tańsze niż mega-projekt Sachalin. Rosja eksploatuje obecnie złoże Kowykta, które powinno ruszyć w roku 2015 lub 2016 i pozwolić na eksport na kierunku wschodnim w wysokości 50 miliardów metrów sześciennych rocznie. Wyzwaniem jest zbudowanie sieci gazociągów, które połączyłyby Kowyktę z Pacyfikiem. Punkty te dzieli od siebie około 2.000 kilometrów – Rosja ma zacząć budować ten gazociąg na początku 2013 roku.

Rozwój dużej produkcji gazu ziemnego na Wschodzie zmusza Rosję do podjęcia decyzji, jak chce dotrzeć do swoich rynków docelowych. Moskwa jak na razie skłania się do rozbudowywania dużego terminala skroplonego gazu ziemnego we Władywostoku, ale nawis produkcyjny, który powstanie na Pacyfiku może zweryfikować te plany.

Alternatywą dla Rosji na Wschodzie jest realizacja strategii, którą skutecznie realizuje na innych rynkach: bezpośrednie gazociągi docierające do rynków docelowych. Gazociąg do Japonii pozwoliłby Rosji dostarczać tańszy gaz ziemny tą drogą i wykosić konkurencję. Takie plany istnieją od ponad dekady, ale rosnące znaczenie Wschodu dla rosyjskiej strategii energetycznej oraz rozwój lokalnych złóż we Wschodniej Syberii sprawiają, że pomysł może przybrać realne kształty.

Japonia wykazuje zainteresowanie budową gazociągu z Rosji – Tokio jest gotowe współfinansować ten projekt – ale Moskwa jest ostrożna. Wstępne koszty inwestycji szacowane są na zawrotną sumę 20 miliardów dolarów i to w czasie, gdy Rosja właśnie zaczęła budowę gazociągu South Stream za 16 miliardów dolarów i rozbudowę Nord Stream kosztem pięciu miliardów dolarów. Oba projekty zlokalizowane są w Europie. Dodatkowo Moskwa napotyka na poważne problemy jeżeli chodzi o trasę przebiegu gazociągu, bo musi zrównoważyć koszty podmorskiej budowy z politycznymi przeszkodami z

wiązanymi z realizacją naziemnego projektu przebiegającego przez Półwysep Koreański. Pomimo tych przeszkód rosnąca dostępność skroplonego gazu ziemnego na rynku będzie zwiększać presję na Rosję, by wykorzystywać przewagę konkurencyjną jaką daje dostarczanie gazu ziemnego rurociągami.

Nadchodzą zmiany

Rosnąca konkurencja na rynkach europejskich i azjatyckich ze strony producentów skroplonego gazu ziemnego, takich jak Algieria i Australia, a także ze strony rosyjskiego eksportu poprzez gazociągi, wymusi na Katarze zmiany w relacjach ze swoimi klientami. Katar będzie musiał przyjąć bardziej umiarkowane i przyjazne biznesowi nastawienie, nastawione na kontrakty długoterminowe i ceny, bo w przeciwnym wypadku jego europejscy klienci i inni rozejrzą się za alternatywnymi dostawcami – czego przykładem jest Wielka Brytania, która rozważa dostawy z Rosji. Podobnie Rosja i Japonia rozważają budowę podmorskiego gazociągu który uwolniłby archipelag od zależności od kosztownego importu skroplonego gazu ziemnego, choć pomysł ten napotyka na liczne przeszkody natury politycznej i finansowej.

Pozycja Kataru jest jak na razie niezagrożona. Ma jednak stosunkowo mało czasu na zawarcie długoterminowych kontraktów i odparcie ofensywy Rosji, która chce dostarczać tańszy surowiec a pomocą gazociągów. Ostatni boom na gaz ziemny dał temu krajowi możliwość realizowania ambitnego programu polityki zagranicznej w świecie arabskim i islamskim, znacznie przekraczający jego potencjał.

Jeżeli Rosja zostanie pozostawiona sama sobie, może zagrozić kontroli Kataru nad dużymi dostawami skroplonego gazu ziemnego i zdestabilizować w perspektywie długoterminowej pozycję Dohy w regionie. Ostatecznie Katar może wrócić wtedy do swojego poprzedniego statusu, czyli drugorzędnego gracza regionalnego. W związku z tym może być dużo bardziej układnym partnerem dla Londynu przy negocjowaniu długoterminowych kontraktów na dostawy skroplonego gazu ziemnego. Doha będzie też zapewne dużo bardziej ugodowa jeżeli chodzi o długoterminową strukturę cen, by zapewnić sobie dodatkowe kontrakty w Japonii przed nadejściem nawisu produkcyjnego na Pacyfiku.

Szybko kurcząca się produkcja brytyjskiego gazu ziemnego z tradycyjnych złóż na Morzu Północnym i ostatnie zawirowania cenowe na tym rynku sprawiają, że Londyn jest pod dużą presją, by utrzymać obecną, spotową strukturę rynku przy imporcie gazu ziemnego. Wielka Brytania chce przede wszystkim zapewnić sobie kontrakty z dużym, wiarygodnym dostawcą.

Proponowane wydłużenie rurociągu Nord Stream i związany z tym długoterminowy kontrakt z Rosją jest dla Londynu lepszą opcją niż spotowe status-quo, ale wiąże się to z wysokimi wstępnymi kosztami inwestycyjnymi. Najlepszą opcją dla Wielkiej Brytanii byłoby zastąpienie spadającej produkcji z Morza Północnego długoterminowym kontraktem na dostawy skroplonego gazu ziemnego, tym bardziej, że kraj ma już rozbudowaną infrastrukturę do importu tego surowca.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!