Jednak na stwierdzeniu, że winne temu chaosowi jest jakieś anonimowe „państwo", nie wolno poprzestać. Od katastrofy smoleńskiej pełnię władzy w Polsce sprawują ci sami ludzie: ten sam premier z tym samym politycznym zapleczem oraz głowa państwa wywodząca się z rządzącej partii. Ta władza zrobiła wiele, by szybko sprowadzić do Polski ciała ofiar i urządzić wzruszające pogrzeby. Ale potem nie ustrzegła się błędów – bo czym były skandale z pomylonymi zwłokami czy budzące wiele społecznych emocji ekshumacje ciał ofiar?
Na godnym urządzeniu pogrzebów obowiązki rządu się jednak nie skończyły. Państwo ma obowiązek zrobić wszystko, by wyjaśnić przyczyny katastrofy. Ma obowiązek użyć wszelkich dostępnych sobie instrumentów i wpływów, by się dowiedzieć, dlaczego zginęła niemal setka jego obywateli. Tymczasem dziś, dokładnie trzy lata później, nie sposób się oprzeć refleksji, że zdecydowania i determinacji zabrakło. Szczególnie wtedy, gdy chodzi o kontakty ze stroną rosyjską.
Przez długie miesiące polscy śledczy i eksperci skarżyli się na utrudnianie pracy przez Rosjan, prokuratura czekała na rosyjską pomoc prawną, MAK zignorował nasze zarzuty wobec swego raportu, a polski rząd nie potrafił lub nie chciał sobie z tymi kłopotami poradzić.
Do rangi symbolu naszej dyplomatycznej porażki należy problem wraku tupolewa – próbę jego odzyskania polskie władze podjęły na poważnie dopiero niedawno, przedtem usiłując tę kwestię pokazywać jako mało istotną. Polityka rządu Tuska wobec Rosji okazała się dramatycznie nieskuteczna.
Determinacji w sprawach smoleńskich zabrakło także w polityce wewnętrznej. Premierowi i jego otoczeniu nie starczyło woli, by wyciągnąć polityczne i prawne konsekwencje wobec osób, których działania lub zaniechania – czasem na poziomie politycznym, a czasem symbolicznym – w jakiś sposób się przyczyniły do zbudowania atmosfery i warunków, w których doszło do smoleńskiej tragedii. Skutkiem jest rosnąca nieufność obywateli do państwa i dramatyczne napięcie, jakie podzieliło Polskę tak głęboko jak nigdy, po upadku komunizmu.
Współwinna tej sytuacji jest prawicowa opozycja, nieprzejednana, niezdolna do kompromisu i stawiająca coraz bardziej radykalne tezy. Ale to rząd ma w rękach polityczne instrumenty, które mogą łagodzić społeczne napięcia. To rolą władzy jest szukanie kompromisu i odbudowywanie narodowej jedności.