Platforma Obywatelska straciła od marca 2 pkt proc. Poparcie dla partii Donalda Tuska spadło z 31 do 29 proc. Instytut Homo Homini zbadał preferencje partyjne na zlecenie „Rz" 12 kwietnia, a więc dwa dni po rocznicy katastrofy smoleńskiej, którą zdominowało PiS, organizując obchody w całym kraju, w tym wielką demonstrację w centrum Warszawy pod Pałacem Prezydenckim.

Donald Tusk wyjechał tego dnia do Nigerii, a rocznicę katastrofy uczcił, składając o świcie kwiaty na warszawskich Powązkach. Część komentatorów miało mu za złe tę podróż, uważając, iż powinien był 10 kwietnia pozostać w kraju. A w sieci pojawiło się wiele prześmiewczych obrazków z premierem w roli głównej.

Jacek Kloczkowski, politolog z krakowskiego Centrum Myśli Politycznej, uważa, że ów wyjazd do Nigerii mógł w niewielkim stopniu przyczynić się do spadku poparcia dla PO. – Ale bardziej przyczyniło się do tego zamieszanie wokół gazociągu jamalskiego, a także ocena całokształtu dokonań rządu PO – komentuje politolog. – Do Platformy ma dziś pretensje wiele grup społecznych. Dla jednych jest za bardzo lewicowa, dla innych za bardzo prawicowa, za mało przyjazna przedsiębiorcom albo pracownikom, albo rodzinom. Słowem, coraz więcej ludzi z różnych powodów uważa, że PO źle rządzi, i to się przede wszystkim przekłada na sondaże.

Notowania PO są dziś identyczne jak PiS, który od dłuższego czasu ma 29 proc. poparcia i obchody smoleńskie tego nie zmieniły. Do Sejmu wszedłby jeszcze SLD z 13-proc. poparciem. Partia Leszka Millera straciła od ostatniego badania 2 pkt proc. W podziale mandatów uczestniczyłoby też PSL, na które chce głosować 6 proc. badanych.

Ugrupowanie Janusza Palikota spadło poniżej progu wyborczego, mając poparcie 4 proc. ankietowanych. – Ruch Palikota skazany jest na marginalizację, bo nie oferuje niczego nowego wyborcom – mówi Kloczkowski. – Ale wydaje się, że cała lewica słabnie, choć bytów po lewej stronie sceny politycznej przybywa.