Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w ostatni weekend kwietnia, na PiS zagłosowałoby 31 proc. Polaków – wynika z sondażu zrealizowanego przez Homo Homini dla „Rz”. Po raz drugi od jesieni ubiegłego roku partia Kaczyńskiego odebrała palmę pierwszeństwa PO. Partię Donalda Tuska popiera bowiem 30 proc. badanych. W połowie kwietnia obie partie miały identyczne, 29-procentowe poparcie. I obie od tego czasu zanotowały wzrost w sondażach – tyle że PiS większe.
Co się wydarzyło między tymi dwoma badaniami? PO straciła władzę w Elblągu, bo opozycja doprowadziła do referendum, w wyniku którego mieszkańcy odwołali prezydenta i całą radę miejską. Tydzień po tym wydarzeniu odbyły się w Rybniku wybory uzupełniające do Senatu, które wygrał kandydat PiS, a przedstawiciel PO ulokował się zaledwie na trzecim miejscu.
Kiepską prasę mieli też ministrowie PO Sławomir Nowak i Jarosław Gowin. Ten pierwszy został opisany jako miłośnik drogich zegarków i przyjęć w towarzystwie biznesmenów, a drugi ponownie otworzył debatę publiczną nad in vitro, narażając się na krytykę środowisk liberalno-lewicowych. Czy te wydarzenia sprawiły, że PiS zdetronizowało w sondażach partię rządzącą?
– Jeden procent przewagi to jeszcze nie detronizacja, a poza tym ta różnica mieści się w granicach błędu statystycznego – ripostuje Małgorzata Kidawa-Błońska, posłanka PO.
Jej zdaniem na ten gorszy sondaż złożyło się wiele rzeczy, również to, że długo nie było wiosny i Polacy mieli z tego powodu gorsze humory.