Kilkanaścioro dzieci z przedszkola, w którym została zlikwidowana zerówka, nie zostało przyjętych do grupy zerówkowej w Szkole Podstawowej przy ul. Przasnyskiej. Nie dostały się też do żadnej innej zerówki w innych szkołach na Żoliborzu. Zresztą rodzice nie chcieli szukać innej szkoły - zależało im, by dzieci były w znanym z przedszkola środowisku. Dla większości z nich szkoła przy Przasnyskiej jest placówką rejonową.
Zdaniem rodziców dyrektor szkoły Magdalenie Rupniewskiej zależy jednak na stworzeniu w szkole klasy pierwszej, a nie – zerówki. I taką propozycję złożyła rodzicom. Kilkoro rodziców ponoć podpisało deklaracje o pierwszej klasie, a potem je wycofało - słyszymy od rodziców „niechcianych" przez żoliborskie szkoły dzieci.
- Premier Donald Tusk zagwarantował nam jeszcze w tym roku prawo wyboru między pierwszą klasą a grupą przedszkolną. I z tego co wiem, większość rodziców nie chce jeszcze robić z dzieci pierwszaków a od urzędników dostajemy „propozycję nie do odrzucenia" - mówi rp.pl mama jednego z żoliborskich sześciolatków. Opowiada, że od dyrektor szkoły rodzice usłyszeli propozycję utworzenia dla nieprzyjętych nigdzie dzieci "eksperymentalnej" klasy pierwszej bo: „burmistrz da pieniądze na podstawówkę, nie przedszkole" .
- Odbieramy to jak próbę przymuszenia nas, byśmy dzieciaki skazywali na poważniejszy program nauczania a nie rok przystosowania w zerówce – skarżą się rodzice. Obawiają się, że jeśli nie zgodzą się na pierwszą klasę, dawna przedszkolna grupa dzieci zostanie „rozparcelowana" pomiędzy inne szkoły na Żoliborzu.
Zażądali spotkania z burmistrzem dzielnicy w tej sprawie. Już dziś burmistrz Żoliborza ma dla rodziców dobre wiadomości.