Jak pan podchodzi do postawy Janusza Palikota, który najprawdopodobniej nie pojawi się na konferencji?
Odwiedził mnie w szpitalu. Doceniam, to ludzki gest. Są jednak też drugie rzeczy, na zasadzie chyba zmienności nastrojów, których nie rozumiem. Jeśli się nie pojawi, nie będę z tego powodu ubolewał. To jego sprawa, jego stosunek do mnie, co przyjmuję ze zrozumieniem.
W miniony weekend odbył się Kongres Polskiej Lewicy. Gdy zdecydował się pan nie wziąć w nim udziału, komentatorzy zastanawiali się, czy nie zaważyły kwestie polityczne i ideowe.
Na kongres nie poszedłem, bo po prostu czułem się bardzo źle. Jestem chory. Nie wiem, czy wytrzymam do tego 6 lipca. Codzienne jestem w szpitalu. Mam swoją bardzo trudną, długą drogę: Syberia, front... Teraz ode mnie oczekuje się skowronków. Nie było żadnych politycznych uników. Napisałem do nich list, bo czuję pewien związek z lewicą szeroko rozumianą. Dlatego też ubolewam, że te lewice działają oddzielnie: ta, której patronuje prezydent Kwaśniewski, i ta, którą kieruje Leszek Miller. To jest wielka szkoda dla sprawy.