Zgodnie z decyzjami konwencji PO sprzed tygodnia, w niedzielne południe mija termin zgłaszania się kandydatów na nowego szefa Platformy. Muszą oni złożyć do partyjnej komisji wyborczej zgodę na kandydowanie popartą przez co najmniej 10 członków Rady Krajowej PO. Owa rada jest najwyższą władzą Platformy między konwencjami, a w jej skład wchodzą m.in. parlamentarzyści i europosłowie Platformy, a także szefowie regionów partii.
Jak dotąd jedynym kandydatem, który złożył wymagane dokumenty jest były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Kto poparł start Gowina?
Na liście znalazł się wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk oraz związani z nim regionalni liderzy Andrzej Biernat (Łódzkie), Ireneusz Raś (Małopolska) oraz Stanisław Żmijan (Lubelskie). Są także posłowie (Czesław Gluza i Józef Lasota) senatorowie (Stanisław Iwan, Jarosław Lasecki, Leszek Piechota, Sławomir Preiss, Grażyna Anna Sztark, Aleksander Świeykowski i Jan Wyrowiński), a także działacze lokalni (członek zarządu województwa lubelskiego Tomasz Pękalski, radny Małopolski Grzegorz Lipiec, radny Włodzimierz Kuliński z Bełchatowa, radny Sławomir Ptaszkiewicz z Krakowa, przewodniczący PO w Pabianicach Tomasz Stefaniak oraz szef PO w Wieruszowie Mirosław Urbaś).
Najbardziej zaskakują podpisy Grabarczyka i kojarzonych z nim regionalnych baronów, z którymi Gowin jest ostro skonfliktowany. To tzw. spółdzielnia, najsilniejsza w tej chwili nieformalna struktura wewnątrz partii. W rozmowie z „Rz" Gowin tłumaczy, że lista z poparciem jest przypadkowa. — Podczas konwencji PO poprosiłem o poparcie rozmaitych ludzi. Nie zawsze są to osoby, które mnie popierają w wyborach — podkreśla.
W istocie, podpis pod kandydaturą nie oznacza zobowiązania do głosowania za danym kandydatem. Grabarczyk, Biernat, Raś i Żmijan nie kryją, że zamierzają głosować na Donalda Tuska.