Według naszych informacji Sienkiewicz zasłonił się śledztwem prokuratury, choć ta już rok temu ustaliła, że Janicki złamał procedury i nie nadał statusu HEAD prezydenckiej maszynie lecącej do Smoleńska. Śledczy o tym zaniedbaniu poinformowali ówczesnego szefa MSW Jacka Cichockiego.
Jak ujawniła pod koniec maja „Rz", nadawanie statusu lotom HEAD, a więc z najważniejszymi osobami w państwie na pokładzie, to obowiązek szefa Biura Ochrony Rządu od blisko pięciu lat. Mówi o tym wprost rozporządzenie ministra infrastruktury z listopada 2008 r. wydane przez ministra Cezarego Grabarczyka. To formalny wymóg. Gen. Janicki nie nadał takiego statusu tragicznemu lotowi (a także wcześniejszemu lotowi do Smoleńska z premierem), ale zarzutu np. niedopełnienia obowiązku nie usłyszał, bo prokurator badający odpowiedzialność BOR za ten lot ocenił, że nienadanie statusu HEAD przez szefa BOR nie wyczerpuje wszystkich znamion art. 231 kodeksu karnego.
Poseł PiS Maks Kraczkowski na odpowiedź w tej sprawie z MSW czeka już od dziewięciu miesięcy. Poprosił o sygnaturę dokumentu oraz datę jego sporządzenia i rejestracji.
Prokuratura uznała, że zaniedbanie gen. Janickiego nie kwalifikuje się na zarzuty
Na pierwszą odpowiedź, która nie odpowiadała na to pytanie, czekał blisko 100 dni (minister ma obowiązek odpowiedzieć do miesiąca). Uznał ją za niezadowalającą i ponowił pytania.