– Główne zagrożenia to przede wszystkim te związane z zamachem terrorystycznym, także z niepokojami społecznymi, bo są tam wywłaszczenia mieszkańców. Ale przede wszystkim są zagrożenia dla osób uczestniczących w samej imprezie czy dla przedstawicielstw innych państw, które w tym rejonie się znajdują – mówi dr Grzegorz Pietrek, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.
Kurort leży w regionie znajdującym się między Morzem Czarnym a Kaukazem i graniczącym z Gruzją oraz Czeczenią. Dawne republiki ZSRR próbują ograniczać rosyjskie wpływy, a to oznacza, że od lat są wstrząsane konfliktami. By zapewnić bezpieczeństwo, kurort Soczi został przemieniony w twierdzę. Wokół miasta rozmieszczono baterie pocisków przeciwlotniczych.
– Amerykanie mają dwa okręty wojenne na Morzu Czarnym, są też przygotowani do ewentualnej ewakuacji swoich pracowników, uczestników igrzysk za pomocą pięciu samolotów transportowych Herkules w Turcji – mówi dr Grzegorz Pietrek. – Rosjanie poddają permanentnej kontroli wszelkiego rodzaju korespondencję, łącznie z internetową, działa bardzo skomplikowany i uciążliwy system przepustkowy, kontrola na bieżąco przemieszczania się, nawet ekip sportowych. Takie zabezpieczenia są na wysokim poziomie, chociaż dla nas nie zawsze akceptowalnym.
Przy zabezpieczeniu imprezy pracuje ok. 30 tysięcy osób z różnego rodzaju służb.