„Zabić bobra" został zrealizowany w półprofesjonalnych warunkach, przy wsparciu najbliższych współpracowników Kolskiego. Scenariusz filmu znacznie odbiega od dotychczasowych dokonań reżysera, kojarzonego z twórczością bliską nurtowi realizmu magicznego.
– Dlaczego tak długo trzeba było czekać na premierę tego filmu? Nie wiem. Widać taki jest los filmów tak zwanych autorskich, że muszą one czekać na dobry układ kart. W tym przypadku zdarzyło się to dwa lata po światowej premierze – mówi Jan Jakub Kolski.
Film opowiada historię Eryka (w tej roli Eryk Lubos), żołnierza, który powraca po misji stabilizacyjnej w Afganistanie do rodzinnego miasteczka, gdzie usiłuje ułożyć sobie życie na nowo. Mężczyzna cierpi na zespół stresu bojowego: zmaga się z bezsennością i depresją. Nie może znieść ciszy. Bo w niej budzą się demony. Wydaje się mu, że ma przeprowadzić jakąś militarną akcję. Nastawia przenośną radiostację, włącza monitory, stale kontaktuje się z kimś przez komórki. Ale pewnego dnia w jego świecie pojawia się Bezi (Agnieszka Pawełkiewicz). Licealistka, która na strychu pustego domu zrobiła sobie azyl. Ona też mimo bardzo młodego wieku kryje ponure tajemnice.
– To być może aroganckie, ale staram się, żeby moje filmy podobały się przede wszystkim mnie. I przez to podobieństwo moje do moich widzów mogę mieć nadzieję, że na jakimś poziomie się porozumiemy. Z tym filmem mam podobną nadzieję. W nim nie ma kokieterii, nie ma puszczania oka do młodszych ode mnie czy do starszych ode mnie. Czy szczerość się opłaci? Ostatecznie tak. A czy opłaci się przy okazji tego filmu? Ano zobaczymy – mówi reżyser.