Reklama

„S” uderzy w europosłów

W precedensowej i brutalnej akcji „Solidarność" spróbuje utrącić część kandydatów do europarlamentu.

Aktualizacja: 26.03.2014 11:35 Publikacja: 26.03.2014 04:41

„S” uderzy w europosłów

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Szefowie „S" podjęli decyzję: związek włączy się w kampanię przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Będzie piętnować tych kandydatów, którzy w ich opinii przyczynili się do pogorszenia sytuacji polskich pracowników.

„S" uderzy w tych, którzy obecnie są posłami lub ministrami. – Będziemy pokazywać, jak głosowali w takich sprawach, jak wydłużenie wieku emerytalnego, wniosek o referendum na ten temat czy uelastycznienie czasu pracy – tłumaczy rzecznik związku Marek Lewandowski. Tego rodzaju głosowania „S" od dwóch lat starannie monitoruje.

Czytaj więcej

Związkowcy zaatakują m.in. startujących z list PO: Julię Piterę, Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz, Barbarę Kudrycką, Michała Boniego,  Adama Szejnfelda, byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego, oraz PSL-owskiego ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza.

– To będzie bardzo bolesna  dla polityków kampania – odgraża się Lewandowski. Związkowcy liczą na to, że brutalnie zaatakowani kandydaci będą wytaczać im procesy, co dodatkowo nagłośni akcję.

Reklama
Reklama

„S" policzyła, że nawet jeśli przegra w sądzie, to będzie to tańsze niż emisja spotów w telewizji.

Emisję tychże związek i tak  wykupi w ogólnopolskiej telewizji, ale postawi głównie na plakaty i billboardy. Akcję przygotuje agencja reklamowa, tak jak w przypadku chwalonej  kampanii „S", która była wymierzona w umowy zwane przez związkowców śmieciowymi (chodzi o słynne plakaty z Syzyfem).

Na kampanię, która zacznie się w maju, związkowcy przeznaczą pieniądze pochodzące ze składek członkowskich. Jaka to będzie kwota? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nie więcej niż 3 mln zł.

– Takie zaangażowanie w kampanię wyborczą związku to nowość – chwali „S" dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Tłumaczy, że frekwencja w eurowyborach jest niska, więc odebranie każdego głosu będzie miało dużą wagę. – „S" ma szanse na sukces – dodaje.

Ten pomysł mniej się podoba dr. Jackowi Kucharczykowi, szefowi Instytutu Spraw Publicznych. – Świadczy o upolitycznieniu związku, doprowadzi zapewne do wspierania jednej partii i krytykowania pozostałych – mówi.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama