Minister pracy, ceniony przez premiera Donalda Tuska i własną partię, stara się o mandat europosła z Podkarpacia. Jednak według polityków Stronnictwa wyjazdu do Brukseli nie planuje.
– To dlatego, że ani w partii, ani w resorcie nie rozważa się potencjalnych następców ?– mówi „Rz" polityk PSL.
Według naszego rozmówcy Kosiniak-Kamysz wystartował w eurowyborach, bo jest politykiem znanym, młodym, sympatycznym i ma największe szanse na odebranie głosów PiS, które dominuje na Podkarpaciu. A gdyby zdobył mandat w tym trudnym regionie, to wypracowałby sobie dobrą pozycję do realizacji prywatnego planu politycznego, czyli walki o przywództwo w PSL.
– Dlatego wyjazd do Brukseli po prostu mu się nie opłaca, bo osłabiłby jego pozycję w strukturach PSL – zaznacza polityk Stronnictwa.
W PSL od dawna mówi się o tym, że Kosiniak-Kamysz ma ambicje objęcia w przyszłości przywództwa w PSL. Tyle że dla części działaczy jest za młody. Jednak minister pracy ma 33 lata, dokładnie tyle, ile Waldemar Pawlak, gdy zostawał po raz pierwszy premierem, a więc wybór Kosiniaka-Kamysza na lidera nie byłby precedensem w Stronnictwie.