Najpierw temat podjęła w wyemitowanym wczoraj orędziu premier Ewa Kopacz. - Tylko Wy możecie zaprzeczyć, bardzo niebezpiecznej tezie, że Polska jest dziś bliżej Białorusi niż Zachodu - przekonywała, odnosząc się do zarzutów Jarosława Kaczyńskiego, który z mównicy sejmowej stwierdził, że wybory samorządowe zostały sfałszowane.
- Powiedziałem tak mocno w Sejmie, ponieważ czuję, że mam już nie tylko polityczny, ale moralny obowiązek tak powiedzieć, by nie usłyszeć kiedyś zarzutu, że w Polsce odchodzono od demokracji, a ja nie stawiałem sprawy jasno - tłumaczy w rozmowie z "Faktem" Kaczyński.
Lider PiS również określił kryterium wyborczej dogrywki. - Jeśli nie chcecie takich praktyk, jeśli nie chcecie tu wczesnej Białorusi, to głosujcie na tych, którzy są przeciwko PO i PSL, na naszych kandydatów - przekonuje.
Odniósł się też do słów rzecznika rządu w PRL Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził w TVN24, że on jako "Goebbels stanu wojennego" głosował w tych wyborach na PO.
- Dziś wyborcy PO muszą sobie zadawać pytanie, czy chcą stać w jednym szeregu z Jerzym Urbanem. Dziś to on jest przecież największym zwolennikiem rządów PO–PSL, stał się niemal rzecznikiem tej koalicji i jej twarzą. Dziś PO ma twarz Jerzego Urbana. Gorąco apeluję do wszystkich wyborców PiS – dziś szczególnie potrzebna jest nasza aktywność i zaangażowanie. Idźmy na drugą turę wyborów samorządowych. Urban pójdzie na wybory, nie pozwólmy mu wygrać - apeluje Kaczyński.