Eksperci ostro krytykują stan ochrony obiektów infrastruktury krytycznej w Polsce. Pożar stołecznego mostu Łazienkowskiego i jego konsekwencje jak w soczewce – ich zdaniem – pokazują fatalny obraz bezpieczeństwa państwa.
Zamknięcie przeprawy spowodowało komunikacyjny paraliż miasta. Na kilka godzin część instytucji publicznych została też odcięta od internetu i telefonów. – Warszawa, stolica 40-milionowego państwa, nie miała żadnej strategii na wypadek takiego zagrożenia. Nikt nie przewidywał, że coś takiego może się stać. Dlatego reakcja jest tak chaotyczna – uważa dr Łukasz Kister, specjalista ds. bezpieczeństwa z Collegium Civitas.
Jego zdaniem w Polsce brakuje kompleksowego spojrzenia na to, jak zapobiegać takim sytuacjom i jak reagować, gdy wystąpią.
Dr Grzegorz Kwaśniak, były oficer Sztabu Generalnego WP, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych, wskazuje zaś, że istniejące procedury są przestrzegane tylko teoretycznie. – Ustawa o zarządzaniu kryzysowym określa, co państwo powinno robić, aby chronić infrastrukturę krytyczną. W mojej ocenie instytucje państwowe całkowicie zaniedbały ten temat – mówi. Podkreśla też, że w każdym mieście jest kilkadziesiąt obiektów, które są ważne dla funkcjonowania miasta i państwa. – Nie tylko mosty, ale także sieci teleinformatyczne, zakłady energetyczne czy tamy – tłumaczy. Jego zdaniem w sytuacji zagrożenia, jaka występuje na Wschodzie, a także zagrożenia terrorystycznego w krajach Europy Zachodniej powinno się wzmocnić ochronę obiektów strategicznych.
Za pożar mostu Łazienkowskiego – jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy – mogą odpowiadać bezdomni, którzy pod przeprawą wypalali miedziane kable. Ani na moście, ani pod nim nie było nawet zainstalowanych kamer monitoringu miejskiego. – Teren pod mostem patrolują strażnicy miejscy – mówi Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza.
Okazuje się też, że w żaden sposób nie są chronione znajdujące się na moście studzienki telekomunikacyjne. Adam Sobieraj, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich, przyznał nam we wtorek, że kable telekomunikacyjne, które zostały zniszczone w czasie pożaru, włożone do studzienek bez zgody ZDM. – Niektóre firmy teletechniczne kładły je nocami – powiedział. Dodał, że będą one miały naliczane kary za bezumowne korzystanie z infrastruktury miejskiej.
– To oznacza, że stan ochrony infrastruktury strategicznej jest żaden – załamuje ręce Kwaśniak.
Co trzeba zmienić? – Zaniedbania nie wynikają z braku regulacji, ale z tego, że Warszawa nie ma systemu zarządzania miastem – przekonuje Kister. – Również Polska potrzebuje całej strategii zabezpieczenia obiektów o krytycznym znaczeniu – podkreśla.