Radio Zet informuje, że zarzuty mogą usłyszeć rosyjscy kontrolerzy lotów. Eksperci prokuratury mieli uznać, że popełnili nieumyślne błędy, które przyczyniły się do rozbicia samolotu z delegacją, która 10 kwietnia 2010 r. zmierzała na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej. Jednak główną winę za katastrofę mają ponosić polscy piloci.

Według rozmówcy "Rzeczpospolitej" zbliżonego do śledztwa, biegli wytykają im nieprawidłowe przygotowanie do lotu, błędy w ocenie topografii terenu, nieprzygotowanie urządzeń pokładowych. Biegli mieli stwierdzić, że źle skalibrowane było urządzenie TAWS, które powinno ostrzegać przed zbliżaniem się do ziemi. Komenda "odchodzimy" została zaś wykonana zbyt późno.

Nasz rozmówca wskazuje, że ustalenia biegłych prokuratury różnią się w szczegółach od raportu komisji kierowanej przez Jerzego Millera, ale nie są to na tyle znaczące różnice, by opinie się wykluczały. Rozbudowany zostały kwestie w tamtym opracowaniu nieporuszone, np. dotyczące mechanizmu niszczenia kadłuba maszyny.

Według raporty Millera przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości w trudnych warunkach atmosferycznych i zbyt późna komenda odejścia na drugi krąg.