Reklama

Zaczniemy od audytu państwa

Piotr Gliński. Planujemy ułatwienia dla biznesu i stworzymy kartę drobnych przedsiębiorstw – zapowiada ekspert PiS.

Aktualizacja: 16.06.2015 15:05 Publikacja: 15.06.2015 21:19

Prof. Piotr Gliński uważa, że podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł rocznie może nastąpi

Prof. Piotr Gliński uważa, że podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł rocznie może nastąpić w ciągu dwóch, trzech lat

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Rz: Za trzy tygodnie PiS w Katowicach przedstawi program. Czym będzie się różnił od tego, który ogłosił w lutym 2014 r.?

Prof. Piotr Gliński, szef Rady Programowej PiS:
Zręby i filozofia będą podobne, ale jednak minął ponad rok. To będzie też konwencja programowa realizowana wspólnie ze środowiskami prawicowymi, z którymi jesteśmy w przedwyborczej koalicji. Będziemy jednak nawiązywać do tego, co już zostało ogłoszone.

Na czym będą polegały różnice?


Wiele już ogłoszonych rozwiązań jest teraz skonkretyzowanych. Są też kwestie, nad którymi właśnie teraz dyskutujemy. Przed Polską stoją poważne wyzwania, a my nie mamy monopolu na mądrość. Mamy pewność w 95 proc. co do kierunku zmian i rozwiązań, które należy wdrożyć. A reszta to pewien margines do debaty. Jest na nią trochę czasu, bo liczymy, że będzie się ona toczyć również w kampanii wyborczej. W tej chwili jednak jest to już na tyle dojrzałe, że można to zaprezentować Polakom.

Co zaprezentujecie Polakom?

Program sprzed roku, którego filozofia będzie utrzymana, nie był zbyt mocno analizowany, wyborcy niewiele o nim wiedzą. My się koncentrujemy na polityce gospodarczej nastawionej na rozwój: podniesieniu stopy inwestycji, podniesieniu wzrostu gospodarczego, oparciu tych zmian na polityce wspierającej innowacyjność. Symboliczną kwestią jest to, że prezydent Bronisław Komorowski, dopiero jak przegrał w pierwszej turze wyborów, złożył projekt ustawy o innowacjach. Przez osiem lat rządów PO w ogóle nie potrafiła dotknąć tej kwestii. A pieniądze na tzw. innowacje były wydawane ze specjalnego programu europejskiego „Innowacyjna gospodarka". Z niego budowane są wciąż opóźnione bulwary nad Wisłą w Warszawie, które tak jak ten program nie mają nic wspólnego z innowacyjnością.

W programie są zapisane ulgi dla innowacyjnych przedsiębiorców. Co jeszcze miałoby napędzać gospodarkę?

Chcielibyśmy przekształcić Polskie Inwestycje Rozwojowe. Sam pomysł był dobry, ale napisany na kolanie w reakcji na konstruktywne wotum nieufności złożone przez PiS i próbę powołania rządu eksperckiego. Skoro PIR finansuje remont akademików Uniwersytetu Jagiellońskiego, to słuszne jest określenie Bartłomieja Sienkiewicza z taśm, że to „kamieni kupa".

Reklama
Reklama

Rok temu PiS chciał uruchomić bilion zł, które miałyby pochodzić z przedsiębiorstw. Teraz będą konkrety?

To program na siedem lat, który obejmowałby dodatkowe inwestycje poza obecną skalę, która teraz się zmniejsza. Mamy zmniejszenie stopy inwestycji z 20 do 18 proc., a Polska potrzebuje 25–27 proc. To jest opisane w zeszłorocznym programie, ale będzie doprecyzowane. Oczywiście teraz opieramy się na tych danych, które mamy, i na wiedzy, jak takie programy rozwojowe funkcjonują na świecie. Projekty mamy dość konkretne, ale końcowa koncepcja powstanie, gdy – po ewentualnym objęciu władzy – uzyskamy rozeznanie w sytuacji państwa.

Oczywiście chodzi nie tylko o zachęcenie do inwestowania prywatnych przedsiębiorców, ale także o zaangażowanie spółek Skarbu Państwa, samorządów i gwarantowane przez państwo programy kredytowe. No i środki europejskie. To wszystko razem powinno być prawdziwym kołem zamachowym rozwoju polskiej gospodarki. Jednocześnie planujemy ułatwienia dla biznesu i wprowadzenie specjalnej karty drobnych przedsiębiorstw.

Zapowiadaliście ograniczenie biurokracji. Jak?

By mówić o tym odpowiedzialnie, potrzebny jest audyt i przegląd instytucji. Nie powiem – jak związany z Pawłem Kukizem prezydent Lubina Ryszard Raczyński – że wszystkie instytucje należy rozwiązać. Zgodzę się z nim jednak kierunkowo, że rak biurokracji jest potworny. My mamy też skonkretyzowane propozycje dotyczące ułatwień dla przedsiębiorców, m.in. tych ograniczających biurokrację.

Co jeszcze ma poprawić sytuację przedsiębiorców?

Reklama
Reklama

Wzrost popytu wewnętrznego. Rozwój oparty na innowacji musi podnieść poziom wynagrodzeń, co napędzi wzrost konsumpcji i podniesie siłę nabywczą oraz poziom życia społeczeństwa. Jak wiemy, popyt wewnętrzny jest w Polsce bardzo istotnym czynnikiem wzrostu gospodarczego. Skorzystamy na tym wszyscy, bo Polacy zasługują na to, by zarabiać więcej.

Według programu PiS kwota wolna od podatku miałaby wzrosnąć do 6 tys. zł, a potem być co roku podnoszona. W kampanii Andrzeja Dudy pojawiło się 8 tys. zł.

Jeżeli pan pyta o moją opinię, to uważam, że te 8 tys. jest możliwe, ale bałbym się powiedzieć, że nastąpi to skokowo. Być może w ciągu dwóch, trzech lat. Żeby mówić odpowiedzialnie, musimy przejąć państwo i zrobić jego audyt. Według naszych obliczeń podniesienie do 6,5 tys. jest możliwe od razu. W tej chwili wydaje się, że są takie możliwości, bo my utrzymujemy propozycję tzw. podatków sektorowych, czyli opodatkowania instytucji finansowych i sieci handlowych.

Naszą drugą zasadą programową, po rozwoju, jest idea sprawiedliwości społecznej. Chodzi o nieco inną redystrybucję korzyści transformacyjnych niż dotychczas. Chcemy zakomunikować naszym gościom z zagranicy, że cieszymy się z prowadzonych przez nich uczciwie biznesów, ale musimy wprowadzić podatki, takie jak płacą w innych krajach. Nie możemy akceptować całkowitego transferowania ich zysków.

Nie spowoduje to ich ucieczki?

Nigdzie na świecie to nie nastąpiło, proszę popatrzeć na Węgry, które wprowadziły takie rozwiązania w ostatnim czasie. Jest konkurencja, co sprawia, że te instytucje godzą się na zmniejszenie marży, z której czerpią zysk. Ale ona w Polsce jest najwyższa w Europie, więc istnieje duży zapas.

Reklama
Reklama

Eksperci ostrzegają, że podatki od banków i hipermarketów nie wystarczą na sfinansowanie wszystkich waszych pomysłów.

Dlatego trzecią zasadą naszego programu jest uszczelnienie systemu. Zagraniczne instytucje przekonują, że Polska traci na wyłudzeniach VAT ok. 50 mld zł rocznie. Same legalne transfery zagraniczne to zaś 70 mld zł rocznie. Oczywiście nie chodzi o to, żeby tych transferów nie było, ale w granicach prawa i ustaleń z biznesem można część tych pieniędzy zatrzymać w Polsce.

Ile dałoby to wpływów do budżetu?

Skoro straty na VAT to 50 mld zł, transfery legalne to 70 mld zł, a nielegalne, czyli np. przemyt, to 40 mld zł, to wystarczy, by państwo wykorzystało narzędzia, którymi dysponuje, do odzyskania z tego choćby 1/3. Widzimy, że koalicja PO–PSL nie jest w stanie ochronić własnych ministrów przed nagrywaniem, a co dopiero walczyć z poważniejszymi problemami. Jest jeszcze czwarta zasada, czyli oszczędność. Na bramki, które będą teraz zmieniane na autostradach, wydaliśmy ponad 1 mld zł, a niemal 1,5 mld zł kosztowały ekrany dźwiękochłonne. Stadion Narodowy kosztował 2 mld zł, czyli dwa razy więcej niż podobne inwestycje na świecie. Można tak w nieskończoność, choćby o przepłaconych autostradach. To trzeba przerwać, tylko potrzeba woli politycznej.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama